Właśnie zdałam sobie sprawę z tego, że jest to pierwszy przepis na tym blogu na deser mrożony. Może kiedyś sprawię sobie maszynkę do lodów, to wtedy będzie ich więcej ;-) A wracając do przepisu. Nie wiem, czy jest odpowiednik w języku polskim słowa "terrine". To taka mrożonka (w tym przypadku na słodko, choć może być też wytrawna), przypominająca lody, ale bardziej kremowa i czekoladowa niż lodowa, zdecydowanie słodka, więc doskonale komponująca się z kwaskowymi truskawkami i musem owocowym.
Składniki:
- 2 łyżki cukru
- 5 łyżek wody
- 280 g białej czekolady
- 3 jajka
- 1 i 1/4 szkl. słodkiej śmietanki
Dodatkowo:
- mus owocowy (u mnie zmiksowane truskawki z cukrem)
- truskawki
Wodę z cukrem podgrzewać w garnuszku na małym ogniu, mieszając do rozpuszczenia się cukru i zagotowania. Gotować 1-2 minuty, aż będzie miało konsystencję syropu. Zdjąć z ognia.
Czekoladę połamać na małe kawałeczki i wymieszać z syropem do połączenia się składników. Lekko ostudzić. Wbić żółtka, dokładnie wymieszać i ostudzić całkowicie.
Śmietankę lekko ubić (do momentu, gdy tylko zacznie trzymać kształt) i wymieszać z masą czekoladową. Następnie ubić białka i też dodać do masy czekoladowej. Wszystko razem dokładnie wymieszać i wylać do małej formy skrzynkowej wyłożonej folią spożywczą. Wstawić do zamrażalnika na całą noc. Wyjąć kilka minut przed podaniem, kroić w plastry, podawać z musem owocowym i truskawkami.
Jak dla mnie - super:)No,może bym dodała coś kwaśnego:)Ale ja tak mam - kwaskowato i słodko:D
OdpowiedzUsuńbardzo mi sie podoba :)) fajny deser!!!
OdpowiedzUsuńTrafiłam na Twój blog z innej strony dotyczącej wypieków.
OdpowiedzUsuńTwoje przepisy i zdjęcia są apetyczne.
Ten deser na pewno zrobię :)
Pieknie sie prezentuje Twoja terrina z tym cudnym, truskawkowym sosem!
OdpowiedzUsuńJa maszyne do lodow mam, ale... jakos za malo jej uzywam chyba ;)
Pozdrawiam!
Szarlotku , no właśnie to czerwone dodaje tego kwaśnego smaku ;-)
OdpowiedzUsuńGosiu , cieszę się :-)
Peru , witam , dziękuję i zachęcam do wypróbowania :-)
Bea , no tak to bywa - jak ktoś czegoś nie ma , to by bardzo chciał , a jak już ma , to... czasem nawet o tym zapomina ;-)
Dziękuję i również pozdrawiam.
Evenko, Kruszynkę ledwo na świat wydałaś, a Ty juz w kuchni szalejesz. :) Fajny deser na upalny dzień. :)
OdpowiedzUsuńMałgoś , no właśnie nie szaleję , to zaległy przepis ;-) Przyznaję jednak , że udało mi się zrobić torcik maślany na urodziny m-żonka , ale on akurat jest prosty w wykonaniu ;-)
OdpowiedzUsuńJakie cudo! Nie wiem zupełnie dlaczego dopiero teraz widzę to u Ciebie.
OdpowiedzUsuńOblizuję się - wygląda przepysznie !
Jak się czujecie Evenko?
Pozdrawiam ciepło całą rodzinke:)
Majanko , dziękuję :-)
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o samopoczucie , to bywa różnie - jak maleństwo czuje się dobrze , to i ja się uśmiecham , ale jak jemu coś dolega , to cierpimy oboje.
Świetniy przepis! BArdzo mi się podoba idea słodkiej terriny (spotykałam się jeszcze z nazwą 'teryna', ale to okropnie brzmi...).
OdpowiedzUsuńRzeczywiście "teryna" nie brzmi dobrze , ale terrina jak najbardziej (teraz już będę wiedziała , że to słowo można tak odmieniać) ;-)
OdpowiedzUsuńrobiłam ją i wyszła znakomita!
OdpowiedzUsuń