
Ciąg dalszy karnawałowych specjałów, czyli faworki, czy też jak ktoś woli - chrust. W sumie do tego przepisu bardziej pasuje ta druga nazwa, bo to, co z niego wychodzi, jest bardzo lekkie i chrupiące. Faworki natomiast kojarzą mi się bardziej z grubszymi i raczej miękkimi ciasteczkami, takimi, którymi można się najeść (moja mama zawsze takie robiła, więc zapewne stąd mi się to wzięło) ;-)
Składniki:
- 2 szkl. maki
- 3 żółtka
- 4 łyżki śmietany
- 1 łyżka wody
- sok z 1/2 cytryny
- 1 łyżka cukru pudru
- szczypta soli
Wszystkie składniki wymieszać i dokładnie wyrobić. Ciasto dobrze zbić wałkiem i odstawić na 20 minut. Następnie bardzo cienko rozwałkować, pokroić w paski (nożem lub radełkiem) i poprzecinać na mniejsze kawałki. W środku każdego z nich zrobić nacięcie i przewlekać końce raz lub dwa. Smażyć w gorącym oleju na rumiano, wykładać na papierowy ręcznik do odsączenia i posypywać cukrem pudrem.
Piekne sa, nie wiem czy sie odwaze zrobic sama :)
OdpowiedzUsuńArabesko, co to znaczy - zbic walkiem ?
OdpowiedzUsuńpowtarzam za majanką, co to znaczy 'zbic walkiem'? pouderzac walkiem?
OdpowiedzUsuńMajanko , to dosyć mała porcja , więc nawet jeśli coś wyjdzie trochę nie tak (choć raczej nie powinno) , to niewielka strata ;-)
OdpowiedzUsuńA "zbić wałkiem" to znaczy dosłownie , że trzeba tłuc wałkiem w ciasto (żeby "wtłoczyć w nie troszkę powietrza)- im dłużej , tym lepiej , ale 2-3 minuty wystarczą ;-)
Acha, dziekuje za wyjasnienie :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDobra, zrobione! :) Ciasto czeka ! :) Jak wyjdzie, to super, jak nie- trudno :)
OdpowiedzUsuńO , to się nazywa podejmować szybko decyzje - brawo! :-)
OdpowiedzUsuńDecyzja byla szybka i sluszna :) Evenko, dziekuje za namowe ! :) I mozna juz popatrzec na nasze faworki na moim blogu, zapraszam :) Majana
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę i już lecę zajrzeć :-)
OdpowiedzUsuńPiękne faworki :)
OdpowiedzUsuńEvenko, bagietki wyjęłam z piekarnika 1,5 godziny temu i....pozostały tylko wspomnienia. Przepis banalny, pieczywo pyszne. Obiecuję zaglądać ponownie i próbować....następnym razem pewnie pączki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam na mojego, początkującego : www.eksperymentywkuchni.blox.pl
Dziewczyny, a czy te ciasto można przygotować rano, a faworki smażyć dopiero wieczorem?
OdpowiedzUsuńCo prawda nigdy nie próbowałam robić w ten sposób , ale myślę , że ciasto można przetrzymać do wieczora w lodówce , tylko potem wyjąć je co najmniej godzinę przed planowanym smażeniem faworków.
OdpowiedzUsuńPolecam przepis na faworki, jakie robi moja babcia. Smacznego.
OdpowiedzUsuńNERWY MI PUŚCIŁY JUŻ PRZY ROBIENIU CIASTA, GDYZ POŁOWA ZOSTAŁA NA DESCE A RUGA POMIĘDZY MOIMI PALCAMI I W TEN OTO SPOSÓB STRACIŁAM 1/3 CIASTA. COŚ TU CHYBA NIE PASUJE, WSZYSTKO SIĘ KLEIŁO I MAM WRAZENIE, ZE PRZEPIS JEST NIESPRECYZOWANY.
OdpowiedzUsuńNie miałam takiego problemu , w przeciwnym razie wspomniałabym o tym w przepisie lub nawet go zmieniła. Czasami po prostu szklanka szklance jest nierówna (moja ma zawsze 250 ml) albo jajka są większe , łyżka czubata zamiast płaskiej , ale wystarczyło dosypać trochę więcej mąki i po kłopocie :-)
OdpowiedzUsuńSolidaryzuję się z "Anonimowym", gdyż moje ciasto też wylądowało w śmieciach. Nie polecam tego przepisu.
OdpowiedzUsuńRobilam przed chwila faworki z tego przepisu i wyszly dobre:),lecz dodalam troche wiecej smietany niz w przepisie.pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń