Poszukiwałam właśnie takich bułeczek, które mogłabym zrobić na śniadanie i to bez wstawania o nieludzko wczesnej porze. Idealny przepis znalazłam na blogu Atiny. Ciasto zagniata się dzień wcześniej wieczorem, tak, że na rano pozostaje już tylko formowanie, powtórne wyrastanie i pieczenie. Bułeczki są pyszne, a do tego jeszcze można je sobie ciekawie zapleść :-)
Składniki na około 12 bułeczek:
- 3 szklanki mąki pszennej typ 650
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej
- 1 łyżka cukru
- 40 g drożdży (dałam 4 płaskie łyżeczki suszonych)
- ½ szklanki wody
- ½ szklanki mleka
- 1 łyżeczka soli
- 1/3 szklanki oleju
Dodatkowo:
- do posmarowania: 1 jajko i mleko
- do posypania: sezam, mak, siemię lniane
Wieczorem:
Mąkę (pszenną i ziemniaczaną) przesiać do miski. W małej miseczce lub filiżance rozkruszyć drożdże i zasypać je cukrem. Poczekać, aż się rozpuszczą (jeżeli nie mogą "ruszyć", to można im pomóc rozgniatając je i mieszając łyżeczką). Do mąki dodać łyżeczkę soli, mleko, wodę, olej i rozpuszczone drożdże. Wszystko wymieszać łyżką, aż do połączenia się składników. Następnie ciasto przełożyć na blat posypany mąką i zagniatać przez około 5 minut (gdy mocno klei się do rąk, podsypać jeszcze mąką). Przykryć miską i zostawić na następne 5 minut. Po odpoczynku wyrabiać jeszcze przez około 3 minuty. Wyrobione ciasto włożyć do lekko naoliwionej miski, przykryć folią spożywczą i wstawić do lodówki na całą noc. Powinno dużo urosnąć.
Rano:
Ciasto wyłożyć na blat i podzielić na około 12 części. Uformować bułki w dowolnych kształtach i ułożyć je na blaszce. Przykryć ściereczką i zostawić do wyrośnięcia na około 20 minut. Przed włożeniem do piekarnika bułki posmarować roztrzepanym jajkiem z odrobiną mleka i ew. posypać sezamem, makiem lub siemieniem.
Piec w temperaturze 220ºC, przez około 20 - 25 minut. Studzić na kratce kuchennej.
Uwagi:
Swoje bułeczki uformowałam podobnie, jak Atina, z tą różnicą, że jeszcze raz dodatkowo zawinęłam jeden koniec do środka.
Od początku wyglądało to tak:
1. Z każdej porcji ciasta uformowałam wałeczek (ok. 22 cm)
2. Wałeczek zawiązałam w węzełek , ale nie na środku , tylko bliżej brzegu.
3. Krótszy koniec zawinęłam pod spód.
4. Dłuższy koniec przeplotłam przez środek (od góry) , a potem jeszcze raz tak samo.
Evenko , są ślicznie i jak pieknie zaplecione! :))
OdpowiedzUsuńKochana zyczę Ci wspaniałego Sylwestra i wszystkiego co najlepsze i najpiekniejsze w Nowym RokU! :)))
szczęśliwego Nowego Roku
OdpowiedzUsuńa fotorelacja formowania bułek rewelacyjna ,muszę spróbować zrobić takie śliczne bułki :)
Majanko , dziękuję :-)
OdpowiedzUsuńI Tobie życzę wystrzałowego Sylwestra oraz szczęśliwego Nowego Roku !
Margot , dziękuję , postarałam się tym razem ;-)
OdpowiedzUsuńTa plecionka jest fantastyczna! :)
OdpowiedzUsuńpozdrówka noworoczne!
Też mi się bardzo spodobały , jak je zobaczyłam u Atiny :-)
OdpowiedzUsuńRównież pozdrawiam.
Prześliczne bułeczki! Po prostu cudo :D a fakt, że można sobie spać spokojnie kiedy będą rosły nie do pobicia - na pewno wypróbuję. I może wreszcie to będą pierwsze bułeczki, które wyjdą mi puszyste, a nie zbite. Pozdrawiam Cię, autorko tak wyśmienitego bloga :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
OdpowiedzUsuńTe bułeczki rzeczywiście mają sporo zalet. Mam nadzieję , że spełnią też Twoje oczekiwania :-)
Pozdrawiam.
Cudne bułeczki ! Bardzo mi się spodobały , i u Ciebie , i wcześniej u Atiny .
OdpowiedzUsuńEvenko , narobiłaś mi apetytu - przed chwilą zagniotłam ciasto i rano też będę je piekła :)
Świetnie ! Cieszę się , że tak szybko się na nie zdecydowałaś :-)
OdpowiedzUsuńEvenko jak mi miło, że sie na nie zdecydowałaś:) Pięknie Ci wyszła plecionka i w ogóle wyglądają cudownie:) Cieszę się, że smakowały:)
OdpowiedzUsuńAtinko , dziękuję za przepis i za pomysł na tę plecionkę :-)
OdpowiedzUsuńZastanawiam się czy wyjdą z maki razowej ...
OdpowiedzUsuńBardzo rzadko używam mąki razowej , więc nawet nie będę Ci doradzała w tej kwestii , ale Ty sama zapewne już nieraz z powodzeniem "przerabiałaś" różne przepisy... ;-) A skoro tak , to i z tym na pewno się uda :-)
OdpowiedzUsuńArabesko, dzięki za wiarę w moje umiejętności :)Będę musiała spróbować i tyle :)
OdpowiedzUsuńhm... właśnie próbuję zrobić bułeczki, ale nie wiem czy coś z tego wyjdzie bo ciasto wyszło mi strasznie sztywne i ciężko je ukształtować :( Czy tak powinno być czy po dłuższej przerwie moje zdolności kulinarne mnie opuściły??
OdpowiedzUsuńBułeczki wyszły może nie tak piękne jak Twoje, ale wyszły.
OdpowiedzUsuńAneczko , ciasto nie powinno być zbyt sztywne , może wystarczyło dodać troszkę więcej mleka.
OdpowiedzUsuńU mnie z ciastami drożdżowymi zazwyczaj jest tak , że muszę dosypywać mąki. Wczoraj jednak robiłam świderki i tym razem wyszło zbyt suche , ale "naprawiłam" je dolewając właśnie mleka ;-)
W każdym razie dobrze , że jednak wyszły Ci te bułeczki i mam nadzieję , że smakowały :-)
a czy można wyrobić ciasto w maszynie do chleba??
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam do czynienia z maszyną do chleba , ale podejrzewam , że można - w końcu im lepiej wyrobione ciasto , tym lepszy efekt końcowy ;-)
OdpowiedzUsuńMam pytanie! Piszesz w przepisie ze nalezy pokruszyc drozdze i zasypac cukrem a potem poczekac az sie rozpuszcza!! W czym maja sie rozpuscic w cukrze???????
OdpowiedzUsuńDokładnie tak , w cukrze :-) Oczywiście jeśli chcesz , możesz do nich dolać odrobinę mleka , to im nie zaszkodzi ;-)
OdpowiedzUsuńOk ;-)) Buleczki rosna w ciszy i spokoju w lodowce;-)) Kusi mnie zeby do nich zajrzec;-))) Ale powstrzymam sie do rana. Ciasto wyrobilam w maszynie do chleba, jak zreszta kazde drozdzowe obojetnie czy to chlebek,pizza czy paczki. Zobaczymy jak wyjda buleczki. Juz nie moge sie doczekac jutrzejszego sniadanka.
OdpowiedzUsuńA wracajac jeszcze do tych drozdzy to strasznie sie zdziwilam ze maja sie same rozuscic w cukrze. Pieke naprawde duzo nawet kilka razy w tygodniu i pierwszy raz sie z tym spotkalam, no coz czlowiek uczy sie cale zycie.
Pozdrawiam Asia
Zrobiłam i potwierdzam - pyyyyszne bułeczki :)) pieczcie, nie pożałujecie! mniam :)
OdpowiedzUsuńrobiłam już dużo bułeczek róznych ich "stwórców"..żadne mi jeszcze nie wyszły!ale się nie poddawałam..trafiłam tu i wyszły przepyszne!!!jeden puch..!!mój piec przypala,dlatego ustawiłam na 200 stopni,po wsadzeniu bułeczek do piekarnika zmniejszyłam na 180-190 stopni..chyba tak musze robic ze wszystkimi wypiekami "pieczywowymi":-)teraz spróbuje inne pieczywa z tej własnie strony,a inne moje "zapamietane strony" WYRZUCAM!..a tak po cichutku:czy mogę prosić o jakiś pyszny chlebek z automatu?wiem ,ze to profanacja chleba,ale czasami tak trzeba:-)
OdpowiedzUsuńCieszę się , że bułeczki smakowały , ale nie wyrzucaj innych stron z przepisami ! :-) Ten np. pochodzi z bloga Atiny (link do niego we wstępie), a poza tym ja nie mam maszyny do chleba , więc nie mam możliwości wypróbowania i podania jakiegokolwiek przepisu na typowy chleb z maszyny. U mnie co najwyżej mogą to być bułeczki - te ostatnie (owsiane na zakwasie) to według oryginału bułeczki wyrabiane właśnie w maszynie , choć o tym nie wspomniałam , bo jej nie uzywam ;-)
OdpowiedzUsuńPieknie tu u Ciebie. Fotoinstruktaz fantastyczny. Po upadkach czas na wzloty, mam nadzieje,ze tym razem sie uda.. bo buleczki wygladaja i brzmia swietnie
OdpowiedzUsuńA mi wierzch sie spiek a w środku jest zakalec. Zawiedziona jestem :(
OdpowiedzUsuńśliczne bułeczki i szykuję się do niech już od dłuższego czasu mam nadzieję iż też mi wyjdą takie piękne:)Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuń