Zdawałoby się, że jeśli nie trzeba ciasta zagniatać, to mamy uproszczone zadanie - jak dla mnie, niestety nie było. Owszem samo przygotowanie to dosłownie chwila, potem należy ciasto odstawić na 12 godzin i można o nim na jakiś czas zapomnieć. Ale formowanie to już zupełnie inna bajka ;-) Ciasto jest naprawdę rzadkie i trzeba mocno podsypywać mąką, żeby nie przyklejało się ani do blatu, ani do rąk (a ja bardzo tego nie lubię). Jednak na pocieszenie muszę przyznać, że bułeczki były naprawdę smaczne - przypieczone z wierzchu i wilgotne w środku. Takie mini-ciabatty :-)
Składniki:
- 1 i 1/2 szkl. wody
- 1/4 łyżeczki suszonych drożdży
- 1 łyżka oliwy z oliwek
- 1 i 1/4 łyżeczki soli
- 1/2 łyżeczki cukru
- 3 szkl. mąki
Wszystkie składniki wymieszać w misce za pomocą drewnianej łyżki, formując wilgotne, bardzo lepiące ciasto. Przykryć ściereczką i odstawić na 12 godzin w temp. pokojowej.
Stolnicę obficie posypać mąką, wyłożyć ciasto używając łyżki (ciasto jest naprawdę rzadkie, jak na ciabattę). Umączonymi rękoma uformować prostokąt i podzielić go na 8 kwadratów. Z każdego z nich uformować okrągłą lub podłużną bułeczkę (moje i tak nie "trzymały" kształtu, lekko rozlewając się podczas wyrastania, a potem pieczenia). Układać na mocno posypanej kaszką kukurydzianą blasze (w przeciwnym razie bułeczki mogą przywrzeć do spodu), a jeszcze lepiej na pergaminie, wtedy nie trzeba niczym posypywać, łączeniem do dołu. Po wierzchu posypać mąką. Przykryć posypaną mąką ściereczką (ja nie przykrywałam, bo bałam się, że mimo posypywania ściereczka przyklei się do ciasta), odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na 1 godzinę.
Średniej wielkości blaszkę napełnić do połowy wodą, wstawić na dół piekarnika. Piekarnik nagrzać do temp. 220 st.C.
Wyrośnięte bułeczki odkryć, zrobić po środku każdej z nich niewielkie nacięcie (nie robiłam) za pomocą ostrego noża. Piec ok. 35 minut. Wyłożyć na kratkę kuchenną do całkowitego ostygnięcia.
Przepis pochodzi z tej strony.
- 1 i 1/2 szkl. wody
- 1/4 łyżeczki suszonych drożdży
- 1 łyżka oliwy z oliwek
- 1 i 1/4 łyżeczki soli
- 1/2 łyżeczki cukru
- 3 szkl. mąki
Wszystkie składniki wymieszać w misce za pomocą drewnianej łyżki, formując wilgotne, bardzo lepiące ciasto. Przykryć ściereczką i odstawić na 12 godzin w temp. pokojowej.
Stolnicę obficie posypać mąką, wyłożyć ciasto używając łyżki (ciasto jest naprawdę rzadkie, jak na ciabattę). Umączonymi rękoma uformować prostokąt i podzielić go na 8 kwadratów. Z każdego z nich uformować okrągłą lub podłużną bułeczkę (moje i tak nie "trzymały" kształtu, lekko rozlewając się podczas wyrastania, a potem pieczenia). Układać na mocno posypanej kaszką kukurydzianą blasze (w przeciwnym razie bułeczki mogą przywrzeć do spodu), a jeszcze lepiej na pergaminie, wtedy nie trzeba niczym posypywać, łączeniem do dołu. Po wierzchu posypać mąką. Przykryć posypaną mąką ściereczką (ja nie przykrywałam, bo bałam się, że mimo posypywania ściereczka przyklei się do ciasta), odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na 1 godzinę.
Średniej wielkości blaszkę napełnić do połowy wodą, wstawić na dół piekarnika. Piekarnik nagrzać do temp. 220 st.C.
Wyrośnięte bułeczki odkryć, zrobić po środku każdej z nich niewielkie nacięcie (nie robiłam) za pomocą ostrego noża. Piec ok. 35 minut. Wyłożyć na kratkę kuchenną do całkowitego ostygnięcia.
Przepis pochodzi z tej strony.
Evenko, jak zawsze u Ciebie piekne bułeczki ! Kolejne, które będą mnie kusiły tak długo az je zrobię :) Zapisuję przepis :))
OdpowiedzUsuńJa tez nie lubię jak mi się ciasto klei do rąk, trzeba będzie sobie jakoś z nim poradzić nie?
Buziaczki ogromniaste !:))
przygotowanie faktycznie brzmi prosto,
OdpowiedzUsuńale to lepiące ciasto jednak nieco zniechęca
chyba wolę je zagnieśc i miec nie przyklejające się do dłoni:-)
a z drugiej strony - pysznie wyglądają
i skoro podobne do ciabaty.. ach
Mniamniuśnie wyglądają;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
OdpowiedzUsuńNo niestety coś za coś - nie trzeba ciasta zagniatać , ale przy formowaniu mogą być małe kłopoty (choć niekoniecznie , ja miałam wtedy wyjątkowo kiepski dzień ;-)
Wow :). Wyglądają świetnie :). Szczególnie na ostatnim zdjęciu, choć na pierwszym też prezentują się wspaniale :). A skoro smakują jak ciabatta, to pyszne muszą być :).
OdpowiedzUsuńBrzmi apetycznie. I na zdjęciu też tak wygląda.. Będę musiała spróbwać. Pozdrawiam. :-)
OdpowiedzUsuńhttp://suszonepomidory.blogspot.com/
arabesko ,hm takich to ja jeszcze nie robiłam
OdpowiedzUsuńwow, idealny jak dla mnie przepis, bo ja ugniatania nie lubie;) choc rzadkiego ciasta tez nie;) Wyprobuje przepis w najblizszym czasie.
OdpowiedzUsuńBułeczki cudne, ale tak jak chyba większość nie lubię lepiącego się do rąk ciasta. Chociaż skoro efekt ma być taki jak na Twoich zdjęciach, to może warto się poświęcić? ;)
OdpowiedzUsuńTak sobie myślę , że być może moje ciasto wyszło troszkę za rzadkie (w oryginale widać , że bułeczki zachowały okrągły kształt). Może gdybym przykryła je na noc faktycznie ściereczką zamiast folią , to część wody odparowałaby ;-)
OdpowiedzUsuńA zatem można chyba się pokusić o zrobienie odrobinę gęstszego ciasta , ale bez przesady , bo bułeczki nie będą już takie smaczne ;-)
piękne, rumiane. dodałabym ziaren- dla zdrówka ;)
OdpowiedzUsuńOj śliczne i naprawdę kuszące bułeczki, oj zjadłoby się :-) jak nic trzeba będzie wypróbować!
OdpowiedzUsuńWitam, zostałaś wytypowana przeze mnie do nagrody Kreativ blogger award. Reszta informacji na moim blogu. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńBeata
http://lubie-gotowac.blogspot.com/
ciabatki mniam mniam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za wszytkie komentarze :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam !
dzis albo jutro sobie zrobię! od patrzenia prawie zapach czuć :)
OdpowiedzUsuńAle fajne!bardzo podoba mi się ich konsystencja. Musze sobie zapisac przepis :)
OdpowiedzUsuńPróbujcie i eksperymentujcie - jestem ciekawa Waszych opinii :-)
OdpowiedzUsuńPieklam je juz dwa razy. Podoba mi sie, ze nie trzeba zagniatac ciasta:) Za pierwszym razem wyszly mi dosc ladne, ale za drugim razem wyszly mi potworki;) W smaku i tak sa pyszne, a nie zawsze o wyglad przeciez chodzi;)
OdpowiedzUsuńSuper , cieszę się , że smakowały :-) Ja też wychodzę z założenia , że najważniejszy jest smak , a wygląd to tylko do zdjęcia ;-)
OdpowiedzUsuńPo raz kolejny probowałam zrobić ciasto bez wygniatania i po raz kolejny mi wyszedł zakalec. Bułeczki z zewnatrz super wypieczone, natomiast w srodku kluska. Zastanawiam się, co źle robię, bo zawsze wg przepisu...
OdpowiedzUsuńPiekłam te bułki tylko raz , więc nawet nie mam porównania co do efektów końcowych. A tak w ogóle , jeśli chodzi o bułeczki śniadaniowe , to jeszcze nigdy nie wyszły mi z zakalcem.
OdpowiedzUsuń