czwartek, 12 marca 2009

Bułeczki bez zagniatania



Zdawałoby się, że jeśli nie trzeba ciasta zagniatać, to mamy uproszczone zadanie - jak dla mnie, niestety nie było. Owszem samo przygotowanie to dosłownie chwila, potem należy ciasto odstawić na 12 godzin i można o nim na jakiś czas zapomnieć. Ale formowanie to już zupełnie inna bajka ;-) Ciasto jest naprawdę rzadkie i trzeba mocno podsypywać mąką, żeby nie przyklejało się ani do blatu, ani do rąk (a ja bardzo tego nie lubię). Jednak na pocieszenie muszę przyznać, że bułeczki były naprawdę smaczne - przypieczone z wierzchu i wilgotne w środku. Takie mini-ciabatty :-)



Składniki:

- 1 i 1/2 szkl. wody

- 1/4 łyżeczki suszonych drożdży

- 1 łyżka oliwy z oliwek

- 1 i 1/4 łyżeczki soli

- 1/2 łyżeczki cukru

- 3 szkl. mąki


Wszystkie składniki wymieszać w misce za pomocą drewnianej łyżki, formując wilgotne, bardzo lepiące ciasto. Przykryć ściereczką i odstawić na 12 godzin w temp. pokojowej.

Stolnicę obficie posypać mąką, wyłożyć ciasto używając łyżki (ciasto jest naprawdę rzadkie, jak na ciabattę). Umączonymi rękoma uformować prostokąt i podzielić go na 8 kwadratów. Z każdego z nich uformować okrągłą lub podłużną bułeczkę (moje i tak nie "trzymały" kształtu, lekko rozlewając się podczas wyrastania, a potem pieczenia). Układać na mocno posypanej kaszką kukurydzianą blasze (w przeciwnym razie bułeczki mogą przywrzeć do spodu), a jeszcze lepiej na pergaminie, wtedy nie trzeba niczym posypywać, łączeniem do dołu. Po wierzchu posypać mąką. Przykryć posypaną mąką ściereczką (ja nie przykrywałam, bo bałam się, że mimo posypywania ściereczka przyklei się do ciasta), odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na 1 godzinę.

Średniej wielkości blaszkę napełnić do połowy wodą, wstawić na dół piekarnika. Piekarnik nagrzać do temp. 220 st.C.

Wyrośnięte bułeczki odkryć, zrobić po środku każdej z nich niewielkie nacięcie (nie robiłam) za pomocą ostrego noża. Piec ok. 35 minut. Wyłożyć na kratkę kuchenną do całkowitego ostygnięcia.

 Przepis pochodzi z tej strony.

22 komentarze:

  1. Evenko, jak zawsze u Ciebie piekne bułeczki ! Kolejne, które będą mnie kusiły tak długo az je zrobię :) Zapisuję przepis :))
    Ja tez nie lubię jak mi się ciasto klei do rąk, trzeba będzie sobie jakoś z nim poradzić nie?
    Buziaczki ogromniaste !:))

    OdpowiedzUsuń
  2. przygotowanie faktycznie brzmi prosto,
    ale to lepiące ciasto jednak nieco zniechęca
    chyba wolę je zagnieśc i miec nie przyklejające się do dłoni:-)

    a z drugiej strony - pysznie wyglądają
    i skoro podobne do ciabaty.. ach

    OdpowiedzUsuń
  3. Mniamniuśnie wyglądają;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję :-)
    No niestety coś za coś - nie trzeba ciasta zagniatać , ale przy formowaniu mogą być małe kłopoty (choć niekoniecznie , ja miałam wtedy wyjątkowo kiepski dzień ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow :). Wyglądają świetnie :). Szczególnie na ostatnim zdjęciu, choć na pierwszym też prezentują się wspaniale :). A skoro smakują jak ciabatta, to pyszne muszą być :).

    OdpowiedzUsuń
  6. Brzmi apetycznie. I na zdjęciu też tak wygląda.. Będę musiała spróbwać. Pozdrawiam. :-)

    http://suszonepomidory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. arabesko ,hm takich to ja jeszcze nie robiłam

    OdpowiedzUsuń
  8. wow, idealny jak dla mnie przepis, bo ja ugniatania nie lubie;) choc rzadkiego ciasta tez nie;) Wyprobuje przepis w najblizszym czasie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Bułeczki cudne, ale tak jak chyba większość nie lubię lepiącego się do rąk ciasta. Chociaż skoro efekt ma być taki jak na Twoich zdjęciach, to może warto się poświęcić? ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Tak sobie myślę , że być może moje ciasto wyszło troszkę za rzadkie (w oryginale widać , że bułeczki zachowały okrągły kształt). Może gdybym przykryła je na noc faktycznie ściereczką zamiast folią , to część wody odparowałaby ;-)
    A zatem można chyba się pokusić o zrobienie odrobinę gęstszego ciasta , ale bez przesady , bo bułeczki nie będą już takie smaczne ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. piękne, rumiane. dodałabym ziaren- dla zdrówka ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Oj śliczne i naprawdę kuszące bułeczki, oj zjadłoby się :-) jak nic trzeba będzie wypróbować!

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam, zostałaś wytypowana przeze mnie do nagrody Kreativ blogger award. Reszta informacji na moim blogu. Pozdrawiam serdecznie
    Beata
    http://lubie-gotowac.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Dziękuję bardzo za wszytkie komentarze :-)
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  15. dzis albo jutro sobie zrobię! od patrzenia prawie zapach czuć :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ale fajne!bardzo podoba mi się ich konsystencja. Musze sobie zapisac przepis :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Próbujcie i eksperymentujcie - jestem ciekawa Waszych opinii :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Pieklam je juz dwa razy. Podoba mi sie, ze nie trzeba zagniatac ciasta:) Za pierwszym razem wyszly mi dosc ladne, ale za drugim razem wyszly mi potworki;) W smaku i tak sa pyszne, a nie zawsze o wyglad przeciez chodzi;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Super , cieszę się , że smakowały :-) Ja też wychodzę z założenia , że najważniejszy jest smak , a wygląd to tylko do zdjęcia ;-)

    OdpowiedzUsuń
  20. Po raz kolejny probowałam zrobić ciasto bez wygniatania i po raz kolejny mi wyszedł zakalec. Bułeczki z zewnatrz super wypieczone, natomiast w srodku kluska. Zastanawiam się, co źle robię, bo zawsze wg przepisu...

    OdpowiedzUsuń
  21. Piekłam te bułki tylko raz , więc nawet nie mam porównania co do efektów końcowych. A tak w ogóle , jeśli chodzi o bułeczki śniadaniowe , to jeszcze nigdy nie wyszły mi z zakalcem.

    OdpowiedzUsuń