Co prawda już po sezonie, ale może ktoś ma gdzieś w piwnicy zachowaną dynię, żeby zrobić takie oto ciasto. Ja piekłam swoje jeszcze przed Świętami i zużyłam do niego ostatki świeżej dyni (dlatego też nadzienie zrobiłam tylko z połowy składników).
Jeżeli jednak nie macie już dostępu do dyni, to warto zachować przepis i skorzystać z niego, kiedy przyjdzie odpowiednia pora. A poczekać warto, bo ten placek jest na prawdę bardzo dobry.
Pierwszy raz piekłam ciasto z kawałkami surowej dyni, do tego w towarzystwie suszonych śliwek. To całkiem udane połączenie, choć myślę, że rodzynki też by się sprawdziły. Placek miał piękny waniliowo-pomarańczowy zapach, a dopełnieniem jego smaku był lukier na wierzchu. Polecam :-)
Ciasto:
- 500 g mąki
- 150 g cukru pudru
- 1 cukier wanilinowy (lub prawdziwy waniliowy)
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 3 żółtka
- 250 g zimnego masła
- skórka starta z 1 pomarańczy (pominęłam)
Mąkę wymieszać z cukrem pudrem, cukrem wanilinowym i proszkiem do pieczenia. Posiekać z pokrojonym na małe kawałeczki masłem, dodać żółtka i szybko zagnieść jednolite ciasto. Podzielić w proporcjach 2/3 i 1/3. Obie porcje ciasta owinąć folią spożywczą i włożyć na 30-60 minut do zamrażarki.
Nadzienie (u mnie z połowy porcji):
- 800 g dyni, wydrążonej, obranej i pokrojonej na małe kawałki (nie większe niż 2 x 2 cm)
- 250 g suszonych śliwek, drobno pokrojonych
- 200 g kandyzowanej skórki pomarańczowej (też można ją trochę posiekać)
- 3 cukry wanilinowe
Pokrojoną dynię zasypać cukrami wanilinowymi i wymieszać. Odstawić na 15 minut. Po tym czasie odlać sok, który się wytworzył, dodać skórkę pomarańczową i pokrojone śliwki, wymieszać.
Ponadto:
- 3 białka
- 4 łyżki cukru
- 2 łyżki bułki tartej
Białka ubić na sztywną pianę, a następnie po łyżce dodawać cukier, ubijając do momentu aż masa będzie gładka i lśniąca.
Formę o wymiarach ok. 28 x 40 cm (u mnie 24 x 36 cm) włożyć papierem do pieczenia. Większą część ciasta zetrzeć na tarce o dużych oczkach, tak aby ciasto szczelnie pokryło dno blachy. Lekko docisnąć dłonią. Ciasto równomiernie obsypać cienką warstwą bułki tartej, następnie wyłożyć nadzienie dyniowe. Przykryć pianą z białek, a na koniec zetrzeć na wierzch drugą część ciasta. Piec w temperaturze 180 st.C przez 50-60 minut. Jeszcze ciepłe polukrować w esy-floresy.
Lukier:
- 1/2 szkl. cukru pudru
- 1 łyżka wody
Cukier puder utrzeć z wodą na jednolitą, gładką masę. W razie potrzeby dodać odrobinę więcej cukru pudru lub wody.
Źródło przepisu
Cisto wyszło świetne! Mój małż na początku kręcił nosem (później się przyznał, że był przekonany, że to będzie niewypał), a w efekcie zjadł ponad pół blachy sam i domaga się więcej! Ciasto robi się szybko i nie jest pracochłonne. Dynię pokroiłam w kosteczki 1x1cm i 0.5x0.5cm. Dałam rodzynki, bo nie miałam śliwek. Zrezygnowałam z lukru. Ciasto zaskoczenie! Smak dyni nie zabija ciasta. Jest wilgotne, różnorodne, przepyszne! Polecam! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Ania
Uwielbiam takie momenty zaskoczenia :-) Bardzo się cieszę, że ciasto smakowało.
Usuń