Od razu na wstępie przyznam się, że nie byłam pewna, czy ten wpis powinien się ukazać. Głównym powodem mojego dylematu było to, że ciasto nie wyszło tak, jak powinno. Masa była dosyć rzadka, a biszkopt nie dał się przekroić na dwa, równe placki (może miałam gorszy dzień ;-). Na powtórkę też się nie zanosiło, przynajmniej w najbliższym czasie, bo ciasto jest jednak dosyć pracochłonne i... bardzo podzielne (to naprawdę duża porcja mocno sycącego ciacha). Poza tym ten rodzaj ciasta bardziej kojarzy mi się z klimatami jesienno-zimowymi, ale to akurat jest szczegół - jak ktoś lubi, to i latem będzie zajadał się piernikami lub makowcem ;-)
W każdym bądź razie zapowiadało się, że ten przepis nie zawita na moim blogu, a jednak... Uznałam, że warto go tu zamieścić, bo ciasto jest pyszne ! Może nie wygląda zbyt ładnie (powinny być widoczne poszczególne warstwy), ale smakuje wyśmienicie. Nie jeden już raz przekonałam się, że tzw. nieudana wersja smakuje lepiej niż ta właściwa ;-) Czy tak jest i tym razem, tego nie wiem, bo nie mam porównania, ale jak zrobię kiedyś drugie podejście, to dam znać :-)