To jedne z najpopularniejszych amerykańskich pączków.
Ciasto do nich powinno być bardzo puszyste i lekkie, ale przyznaję się bez bicia, że u mnie aż tak bardzo nie było, bo po pierwsze: jak zwykle się spieszyłam i nie pozwoliłam mu dobrze wyrosnąć, a po drugie wyszło nieco gęstsze niż przewiduje przepis (pomimo, że nie zużyłam całej mąki). Pączki nadziewa się dopiero po usmażeniu masą budyniową, a potem jeszcze zamacza lub smaruje się polewą czekoladową. W sumie sporo pracy, ale za to efekt końcowy to pokusa nie do odparcia ;-)
Ciasto do nich powinno być bardzo puszyste i lekkie, ale przyznaję się bez bicia, że u mnie aż tak bardzo nie było, bo po pierwsze: jak zwykle się spieszyłam i nie pozwoliłam mu dobrze wyrosnąć, a po drugie wyszło nieco gęstsze niż przewiduje przepis (pomimo, że nie zużyłam całej mąki). Pączki nadziewa się dopiero po usmażeniu masą budyniową, a potem jeszcze zamacza lub smaruje się polewą czekoladową. W sumie sporo pracy, ale za to efekt końcowy to pokusa nie do odparcia ;-)
Krem budyniowy:
- 1/3 szkl. cukru
- 1 i 1/2 szkl. mleka
- 3 łyżki mąki ziemniaczanej lub skrobi kukurydzianej
- 4 żółtka, o temp. pokojowej
- 2 łyżki (25 g) masła, o temp. pokojowej
- 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
W garnuszku z grubym dnem zagotować 1 szklankę mleka z cukrem od czasu do czasu mieszając, aż cukier się rozpuści. Resztę mleka wymieszać z mąką i żółtkami, wlać do gotującego się mleka i ciągle mieszając (łatwo się przypala) ponownie zagotować, aż masa zgęstnieje. Zdjąć z ognia, dodać masło i wanilię, dokładnie wymieszać i ostudzić od czasu do czasu mieszając, żeby nie zrobiła się "skórka". Następnie szczelnie przykryć i wstawić do lodówki.
Ciasto:
- 3/4 szkl. ciepłego mleka
- 1 op. suszonych drożdży (2 i 1/4 łyżeczki)
- 1/3 szkl. cukru
- 3 i 1/4 szkl. mąki (ja dałam 3 szkl. i ciasto wyszło nieco za gęste)
- 5 łyżek (70 g) masła, o temp. pokojowej
- 4 żółtka , o temp. pokojowej
- 3/4 łyżeczki soli
- 1/2 łyżeczki kardamonu (pominęłam)
- 1/4 łyżeczki startej gałki muszkatołowej (pomięłam)
Drożdże rozpuścić w mleku z 1 łyżeczką cukru i pozostawić na 3 minuty, aż zaczną się pienić.
Dodać 1 i 1/2 szkl. mąki i dokładnie wymieszać. Przykryć folią i zostawić w temp. pokojowej na 45 minut.
Dużą miskę natłuścić 1 łyżką masła. Do zaczynu dodać resztę masła, cukier, żółtka, sól i przyprawy (ja zamiast nich dodałam trochę cukru waniliowego). Dokładnie wymieszać mikserem lub łyżką, a następnie dodawać resztę mąki (1 i 1/2 szkl) po pół szklanki na raz. Miksować przez 5 minut - ciasto powinno być miękkie i nie dające się uformować w kulę, ale jeśli jest zbyt luźne, należy dodawać stopniowo po 1 łyżce pozostałą mąkę (1/4 szkl.).
Ciasto przełożyć do natłuszczonej miski, przewrócić, żeby pokryło się masłem z każdej strony. Miskę przykryć folią i zostawić w temp. pokojowej na ok. 2 godziny (ciasto powinno w tym czasie urosnąć trochę więcej niż dwukrotnie).
Dużą blachę lub stolnicę wyłożyć pergaminem i posypać mąką. Powierzchnię blatu również posypać mąką, wyłożyć ciasto i delikatnie przycisnąć w celu odgazowania. Za pomocą rąk, rozpłaszczyć ciasto na grubość ok. 12 mm. Przykryć folią i zostawić na 5 minut, żeby ciasto odpoczęło.
Okrągłą foremką do ciastek (ok. 6 cm średnicy) maczaną w mące, wycinać krążki. Za pomocą umączonej szpatułki przenosić pączki na przygotowany pergamin, poprawić kształt, jeśli się zdeformowały i zostawić do wyrośnięcia na ok. 20 minut lub do momentu, aż urosną prawie dwukrotnie.
W dużym rondlu rozgrzać olej do temp. 185 st.C. Szpatułkę maczać w gorącym oleju i przenosić nią wyrośnięte pączki do rondla. Smażyć 1 minutę lub półtorej (na złotobrązowo). Usmażone pączki odcedzać i osączać na papierowym ręczniku. Kiedy ostygną na tyle, żeby dało się je dotykać, zrobić z boku pączków otwory przez środek, za pomocą długiej nasadki od dekoratora. Ostudzić całkowicie przed nadziewaniem.
Polewa:
- 85 g czekolady (gorzkiej, półsłodkiej lub mlecznej - wedle uznania)
- 2 łyżki wody
- 4 łyżeczki syropu kukurydzianego typu "light"
- 1/3 szkl. cukru
- 1 łyżka masła, ogrzanego do temp. pokojowej
Zagotować wodę z cukrem i syropem. Zdjąć z ognia i dodać posiekaną czekoladę. Pozostawić na 2 minuty, dodać masło i wymieszać na gładką masę.
Krem budyniowy wyjąć z lodówki, dokładnie wymieszać, nałożyć do dekoratora z szeroką końcówką i napełniać wystudzone pączki. Następnie maczać w polewie (moja trochę za mocno zgęstniała, więc smarowałam nożem) i odkładać do zastygnięcia.
Według przepisu z podanej porcji wychodzi 12-14 pączków - u mnie wyszło kilka sztuk więcej.
Przepis pochodzi z czekoladowej strony Godiva.
To ja poproszę jeden na wynos :-)
OdpowiedzUsuńAch, jakie one piękne! Bosz... czy ja mogę się poczęstować?
OdpowiedzUsuńAż przełknęłam ślinę! Kiedyś zajadałam się nimi w Donkin Donuts, dziś zostało tylko wspomnienie. Jej, ale mnie kusi, żeby je zrobić!
OdpowiedzUsuńAleeee piękne! Niech się wszytskie cukiernie schowają!
OdpowiedzUsuńTe pączki mnie przerażają. To znaczy przeraża mnie wizja mnie zajadającej się nimi. Bo byłaby to pokusa nie do odparcia! ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Aniu , Majanko , ja wiem , że najlepiej przyjść na gotowe , ale może jednak same spróbujecie przygotować ? ;-))
OdpowiedzUsuńLisko , te z Dunkin Donuts różnią się trochę smakiem (no ba! , za proste by to było , żeby móc tak dokładnie skopiować przepis ;-) , ale też smaczne , więc zachęcam do wypróbowania :-)
Agato , dziękuję :-))
Zay... a może jednak się skusisz , już niedługo koniec karnawału , więc trzeba korzystać ;-)
slinka mi kapie!
OdpowiedzUsuńoj,pyszne musza byc i na pewno sa tej calej pracy warte!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :)
Wyglądają przecudnie!
OdpowiedzUsuńNo Kochana!
OdpowiedzUsuńTo juz prawdziwie mistrzowski popis!!!
Ja podobnie jak Liska to tylko dunkin donuts ale teraz to mam juz wyzwanie :)
Dziękuję :-)
OdpowiedzUsuńbardzo fajne te pączusie:) strasznie mi się podobają, może zrobię takie na ostatki;) są świetne!:)
OdpowiedzUsuńWspaniałe! Prawdziwie profesjonalna robota :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam autorkę, podziwiam i pączki! tak bym sobie teraz jednego, do herbatki, zjadła...
OdpowiedzUsuńWspaniałe są te pączki! Moj M..się nimi wprost zajada:) Ja nie zabrdzo przepadam tymi ze sklepu, gydż sa diabelnie słodkie, ale koniecznie wyporbuje twoj przepis, napewno sa o niebo lepsze:)
OdpowiedzUsuńPlanuję pączki już długi czas. Ten przepis dodałam do zakładek, ale jeszcze nieprędko skorzystam. :/ Moje dziecię tak absorbuje, ze na pewno nie da mi pączków zrobić. Pozostaje ślinienie się do zdjęć twoich wypieków. :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarze :-)
OdpowiedzUsuńMój maluch jest bardzo spokojny , ale za to na odmianę starszej córki muszę bardziej pilnować , bo nigdy nie wiadomo co jej do głowy strzeli , a ostatnio miewa szalone pomysły ;-)
Wyglądają bardzo apetycznie, i mimo że za pączkami nie przepadam, takiego chętnie bym spróbowała :)
OdpowiedzUsuńIle pączków wychodzi z tego przepisu?
OdpowiedzUsuńW ostatnim zdaniu przepisu jest podana liczba pączków ;-)
OdpowiedzUsuń