Zwane jest także ciastem szklankowym. Proste i smaczne, idealne do wykorzystania zapasów białek (a potrzeba ich dokładnie tyle, ile zostało mi po ostatnich pączkach). Za makiem aż tak bardzo nie przepadam, zwłaszcza nie mielonym, więc połowę zastąpiłam wiórkami kokosowymi, a te z kolei uwielbiam, o czym zresztą już wiecie ;-)
Składniki:
- 1 szkl. mąki
- 1 szkl. maku (suchego, nie mielonego) lub wiórków kokosowych (dałam po połowie jednego i drugiego)
- 1 szkl. białek (8 sztuk)
- 1 szkl. cukru
- 1/2 szkl. stopionego masła (ostudzonego)
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 szkl. bakalii (orzechy, rodzynki, owoce kandyzowane)
- 1 łyżeczka ekstraktu migdałowego
Białka ubić na sztywno, dosypując stopniowo cukier. Następnie wlewać masło, ciągle ubijając, oraz ekstrakt. Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia, makiem (wiórkami) i bakaliami, dodać do białek i wymieszać łyżką. Piec w formie keksowej (u mnie 12 x 22 cm) przez 40-50 minut w temp. 200-210 st.C.
Piękne ciasto Evenko!:)) Też je robiłam kiedys i bardzo nam smakowało:) Świetny sposób na wykorzystanie białek:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię cieplo:)
O tak świetne ciasto do wykorzystania białek, a takowe mam w zapasie, trzeba będzie zrobić :-) U mnie z kolei dziś będą bułeczki z Twojego przepisu właśnie sobie "rosną" :-)) POzdrawiam
OdpowiedzUsuńSliczne! Ja znam podobne - piegusek, tylko ze bez bakalii (bylo takie 'kryzysowe' ;)). I bylo to jedno z pierwszych ciast, jakie upieklam 'na swoim' ;)
OdpowiedzUsuńTwoje slicznie sie prezentuje, jak zwykle :))
Pozdrawiam!
Mnie niestety póki co trudno jest odłożyć jakikolwiek zapas białek - zawsze znajdę danie, do którego je na bieżąco wykorzystam. Ale bez wątpienia kiedy będę mieć ich nadmiar, właśnie takie ciasto przygotuję.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
no prosze- ciasto szklankowe i bialka z glowy:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarze :-)
OdpowiedzUsuńTo ciasto jest ogólnie dosyć znane i lubiane , więc jeśli ktoś jeszcze go nie zna , to polecam wypróbować.
P.S. Kuchasiu , jestem ciekawa które to bułki sobie upatrzyłaś ;-)
Ja zalegajacych bialek nie mam ale jestem zdolna poswiecic jajka dla tak apetycznego ciasta :) Wyglada kuszaco :))
OdpowiedzUsuńA wiesz,że ja nigdy tego ciasta szklankowego nie robiłam?! następnym razem zamiast męczyć się pół dnia z bezami je zrobię
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Majka , dziękuję :-)
OdpowiedzUsuńBeatko , coś czuję , że następnych bezów szybko nie zrobisz ;-)) A to ciasto jest w sumie szybkie i bardzo proste , więc wiele czasu Ci nie zajmie jego przygotowanie :-)
Baaardzo pysznie wygląda to ciasto! A ja głupia nie zbieram białek, tylko je ciach! do zlewu!:/
OdpowiedzUsuńO masz... ja nawet jednego nie wyrzucam , bo zawsze się do czegoś przyda - chociażby do ciasta naleśnikowego (nie muszą być całe jajka) ;-)
OdpowiedzUsuńteż ostatnio robiłam! odkryłam je w zeszłym tygodniu ale już wiem, że często będzie gościło u nas w domu :) kolejne białka już mam więc przy okazji kolejna wersja tym razem z kokosem :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWłaśnie wyjęłam z piekarnika, robiło się niecałe pół godziny, jest pyszne i pięknie pachnące :) Darowałam sobie wiórki kokosowe, ale jednak następnym razem je dodam. Świetny pomysł, w końcu zużyłam białka po faworkach. Zostaję Twoją fanką ;)
OdpowiedzUsuńBabeczka właśnie wyszła z pieca. Po raz pierwszy bez zakalca!(a przepisy babek z białek próbuje namiętnie już od kilku razy). Zmniejszyłam tylko ilość cukru i maku do pół szklanki, bo dla mnie to w zupełności wystarcza. Same rodzynki i zapach migdałowy nadają dużej słodkości. Dziękuję za przepis! Ania
OdpowiedzUsuńa mi niestety nie wyszla, pieklam pierwszy raz, i nie chciala sie upiec w srodku! Nie wiem jaki blad popelnilam, ale moj piekarnik ma termoobieg ktorego nie mozna wylaczyc..babke nastawilam na 190 stopni, a juz po 20 min. zaczela sie rumienic, mam wrazenie ze sie za szybko spiekla z zewnatrz, stad nieupieczony srodek. Czy komus sie to przytrafilo?
OdpowiedzUsuńPyszna babka.
OdpowiedzUsuńmoim zdaniem 200 st to za dużo ,przynajmniej jak na mój piekarnik ja piekę w temp. 180 ok 55 min
OdpowiedzUsuńKażdy piekarnik piecze trochę inaczej. Trzeba wyczuć - jeśli ma tendencję do przypalania , to od razu zmniejszyć temp. , a jeśli nie dopieka , to zwiększyć.
OdpowiedzUsuńMoja teściowa ma piekarnik gazowy i z nim to dopiero jest problem - wierzch ciasta często wychodzi niedopieczony a spód przypalony ;-)