Koniec stycznia, a u mnie dopiero pierwsze smażone ciastka i to nie faworki, tylko krążki. Jakoś tak wyszło, ale przynajmniej przypominają w smaku te pierwsze (oczywiście mam tu na myśli takie grube faworki, a nie chruściki ;-) Ciasto w sumie jest bardziej ucierane niż zagniatane, ale nie klejące, więc nie wymaga podsypywania mąką. Krążki smakują tak, jak wspomniane wcześniej grube faworki i są słodkie, więc nie trzeba dodatkowo posypywać ich cukrem pudrem, no chyba, że ktoś lubi ;-)
Składniki:
- 400 g mąki
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 łyżka mąki ziemniaczanej
- 100 g masła
- 80 g cukru
- 2 jajka
- 3-4 łyżki gęstej śmietany
- kilka kropli aromatu waniliowego
Składniki ogrzać do temperatury pokojowej.
Miękkie masło utrzeć mikserem z cukrem i mąką ziemniaczaną. Dodawać po jednym jajku, ciągle ubijając, aż masa będzie puszysta i jednolita. Stopniowo dodawać mąkę z proszkiem do pieczenia i śmietanę. Na początku można mieszać za pomocą miksera, ale gdy ciasto zgęstnieje trzeba je wyjąć z miski na blat i zagnieść.
Następnie rozwałkować ciasto na placek o grubości ok. 2-3 mm. Wykrawać kółeczka szklanką lub foremką, a w środku każdego zrobić otwór (np. za pomocą małego kieliszka). Smażyć z obu stron na średnio rozgrzanym, głębokim tłuszczu (tak, jak faworki) na rumiano. Wykładać na papierowy ręcznik, do odsączenia.
pyszności, idealne Ci wyszły:)
OdpowiedzUsuńSmakowite :)
OdpowiedzUsuńNie znałam tego przepisu, muszę wypróbować jeszcze przed tłustym czwartkiem!!!! Wyglądają na bardzo smaczne :)
OdpowiedzUsuńFajne, takie kółeczka. Świetny przepis. Mam ochotę na te krążki:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarze :-)
OdpowiedzUsuńAJ., masz jeszcze sporo czasu, bo w tym roku jest długi karnawał ;-)
wyglądają pysznie!
OdpowiedzUsuńJakie ładne!
OdpowiedzUsuńA u mnie tez nie było do tej pory żadnych smażonych słodkości.
I chyba nic robić nie będę, bo czasu mi brakuje, eh.
No,ale dobrze,że u Ciebie takie smakolyki, mogę sobie pooglądać chociaż.
Cudne zdjęcia!
Dziękuję :-)
OdpowiedzUsuńMajanko, może jeszcze zdążysz - masz czas prawie do końca lutego ;-)
uwielbiam je! twoje wyglądają obłędnie!
OdpowiedzUsuńUrocze :) U mnie w domu mówiło się na takie pączki z dziurką: oponki.
OdpowiedzUsuńMarta, dziękuję :-)
OdpowiedzUsuńBomba, te krążki bardziej przypominają ciasteczka, zwłaszcza na drugi, trzeci dzień. A oponki u mnie zazwyczaj robiło się serowe albo drożdżowe :-)
Upichciłem te oponki :) No może nie dokładnie te, bo przepis troszkę zmodyfikowałem, ale nie dość, że ładnie wyglądają, to w smaku są rewelacyjne! Tutaj moja wersja. Te proporcje składników są niesamowite. Ciasteczka wychodzą chrupiąco-ziarniste z zewnątrz, a w środku są takie... pączkowe :) Dziękuję za ten przepis =)
OdpowiedzUsuńSuper, że smakowały.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję za komentarz :-)