Z pewnością dla wielu z Was zrobienie tortu to nie lada wyzwanie. Nawet najprostszy tort zajmuje więcej czasu niż przeciętne ciasto, a nie zawsze mamy sprzyjające warunki do jego wykonania. Pokażę dziś jak w miarę szybko i sprawnie przygotować tradycyjny tort biszkoptowy, który nie wymaga spędzenia w kuchni połowy dnia. Przy okazji przybliżę Wam poszczególne etapy składania takiego tortu.
Zaczynamy od upieczenia biszkoptów (tort ma być „podzielny”, więc zazwyczaj piekę od razu dwa biszkopty) - tutaj przepis krok po kroku. Najlepiej zrobić to dzień wcześniej – biszkopty będzie łatwiej przekroić i zaoszczędzimy trochę czasu następnego dnia. Ostatecznie możemy też upiec je rano, a składać dopiero wieczorem tego samego dnia.
Przechodzimy do kremu. Najprostszą masą do tortu jaką znam jest bita śmietana. Nie przesadzajmy jednak z jej ilością, ponieważ tort będzie mdły. Zwykle wystarcza mi 0,75 l na cały tort, pod warunkiem, że nie robię z niej dekoracji. A skoro ma być szybko, więc w tym przypadku rezygnujemy z tego typu ozdób.
Potrzebujemy zatem:
- 3 szkl. słodkiej śmietanki 30-36 %
- 3 „śmietan-fixy”
- ok. 6 łyżek cukru pudru (do smaku)
Wszystko razem ubijamy na gęstą, puszystą masę.
Robimy poncz. W jego skład wchodzą:
- przegotowana, ostudzona woda – ok. pół litra
- sok wyciśnięty z małej cytryny
- odrobina aromatu waniliowego (upewnijmy się, że ma przyjemny zapach – niektóre nadają się tylko do wyrzucenia, pomimo, że ich data ważności mija dopiero za kilka miesięcy, a nawet za rok)
Wszystko razem mieszamy.
Dodatkowo będą nam potrzebne:
- słoiczek gotowego kremu czekoladowego lub orzechowego (np. Nutella)
- dżem lub jeszcze lepiej galaretka (czyli po prostu dżem bez pestek) z czerwonej porzeczki
- gotowe ozdoby na tort (posypka, groszki, wiórki czekolady itp.)
Mamy już wszystkie składniki, a zatem możemy brać się za składanie tortu „do kupy”.
Zwykle zaczynam od zdjęcia/zeskrobania przypieczonej skórki na górze biszkoptów.
Dlaczego to robię ? Ponieważ u mnie zawsze łatwo ona odstaje i podczas smarowania kremem sprawia problemy, a nie potrzebujemy ich, prawda ? :-)
Oczywiście w przypadku, gdy skórka mocno się trzyma, nie ma też potrzeby, aby na siłę pozbywać się jej.
Kolejny etap to przekrajanie biszkoptów. Bardzo fajnym i pomocnym przyrządem do przecinania jest taka oto struna.
Można nią przeciąć nawet dosyć cienkie placki.
A jeżeli nie posiadamy takiej struny, to wystarczy długi, ostry nóż.
Po przecięciu biszkoptów otrzymujemy 4 placki.
Na spód tortu dajemy dolną część biszkoptu, oczywiście przypieczonym do dołu. Wierzch nasączamy ponczem. Tak, żeby nie było na nim suchych miejsc, ale żeby nie był też przesadnie nasiąknięty.
Następnie smarujemy bitą śmietaną, niezbyt grubo (pamiętajmy, że na koniec ma zostać nieco więcej masy, bo oprócz wierzchu będą jeszcze boki do posmarowania).
Drugi placek smarujemy kremem czekoladowym od przypieczonej (pozbawionej skórki) strony.
Posmarowany placek kładziemy na bitej śmietanie odwracając stroną czekoladową do dołu.
Wierzch nasączamy, smarujemy bitą śmietaną i przykrywamy plackiem posmarowanym dżemem z czerwonej porzeczki (od strony przypieczonej),
także odwracając go dżemem do dołu.
Ponownie nasączamy, smarujemy bitą śmietaną i przykrywamy plackiem posmarowanym kremem czekoladowym (w taki sam sposób jak drugi placek).
Wierzch nasączamy, a następnie smarujemy resztą bitej śmietany, łącznie z bokami.
Całość w miarę możliwości wygładzamy i dekorujemy według własnego uznania.
Ja użyłam żelkowych misiaczków (synek tak sobie zażyczył) oraz kolorowej posypki. Boki tortu pozostawiłam bez posypki, ale „objechałam” je takim oto przyrządem.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o ten konkretny tort. Prościej już być nie może, no chyba, że użyjemy gotowego biszkoptu (nie polecam).
Posłużyłam się najprostszym przykładem, żeby pokazać Wam jak się robi tort krok po kroku. Jednak zależnie od tego ile mamy czasu, możliwości, zdolności i chęci możemy go modyfikować. Biszkopt może być kakaowy, orzechowy lub jeszcze inny. Krem także według uznania (kiedyś robiłam np. ubijany na parze, ale zajmowało to bardzo dużo czasu). Zamiast kremu czekoladowego można dodać do tortu owoce (np. brzoskwinie z puszki). Z dżemu też można zrezygnować, choć ja go zawsze dodaję dla przełamania słodyczy.
I na koniec jeszcze jedna rzecz – dekoracja. Jak widać nie wysiliłam się (cóż, miało być łatwo i w miarę szybko ;-) Jeżeli jednak mamy więcej czasu do dyspozycji, trochę zdolności i chęci, to można dodatkowo ozdobić tort kremem, świeżymi owocami, kwiatkami lub figurkami z masy marcepanowej albo masy cukrowej (uwaga: masa cukrowa musi mieć dodatkowy "podkład" z kremu na bazie masła). Możliwości jest mnóstwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz