poniedziałek, 21 stycznia 2008

Róże karnawałowe

 

Jak karnawał to karnawał... :-) Sądząc po nazwie to właśnie te róże powinny być najpopularniejsze o tej porze roku. Muszę jednak przyznać, że zrobiłam je pierwszy raz w życiu, przy okazji smażenia faworków (robi się je z tego samego ciasta). Może nie wyszły zbyt okazale, ale, jak to się mówi - "pierwsze koty za płoty" ;-)



 Składniki:

- 2 szkl. maki

- 3 żółtka

- 4 łyżki śmietany

- 1 łyżka wody

- sok z 1/2 cytryny

- 1 łyżka cukru pudru

- szczypta soli


Wszystkie składniki wymieszać i dokładnie wyrobić. Ciasto dobrze zbić wałkiem i odstawić na 20 minut. Następnie cienko rozwałkować, wycinać kółka w 3 lub 4 rozmiarach, na brzegach robić po 5 nacięć. Środek każdego kółka (oprócz tych najmniejszych) posmarować białkiem, nakładać jedno na drugie (od największego do najmniejszego) i zlepiać przyciskając na środku. Smażyć w gorącym tłuszczu (najpierw "płatkami" do dołu) na rumiano. Wykładać na papierowy ręcznik do osączenia, na środek każdej "róży" nakładać odrobinę powideł lub konfitury, posypywać cukrem pudrem.

 

11 komentarzy:

  1. Podobaja mi sie, fajne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ale u ciebie karnawalowo! ja jeszcze nie zaczelam w kuchni karnawalu,a on przeciez zaraz sie skonczy... :-(

    OdpowiedzUsuń
  3. ja tez mam zaleglosci karnawalowe, przez sesje:(:(

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję Majanko :-)

    Cudawianeczko , karnawał bardzo krótki w tym roku , ale jednak trochę czasu jeszcze zostało :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kuchareczko , a może chociaż na "tłusty czwartek" się załapiesz ? ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie, nie, nie! Nie wytrzymałam. Obiecałam sobie tylko cichutko oglądać Twojego bloga, ale się nie udało. Cichutko nie jest - bo się przecież odezwałam w końcu, a i nie tylko oglądam - bo dziś chrust i róże upichciłam. Takie cuda jak Twoje nie wyszły, ale radocha była duża.
    Podsumowując: utalentowanaś kucharka + fotografka =kusicielka;-)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Normalnie aż się zarumieniłam - dziękuję za miłe słowa :-))
    A dlaczego miałabyś się nie odzywać ? - zawsze oczekuję na jakieś komentarze , bo tylko w ten sposób mogę się dowiedzieć , czy ktoś faktycznie korzysta z moich przepisów.
    Również pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam się nie odzywać, bo i korzystać z przepisów, choć tak pysznie wyglądających, nie zamierzałam korzystać za często, bo jak ja już coś pichcę, to i spróbować muszę (nawet surowych ciast, mas, półproduktów itp.), a jak już spróbuję, to i kolejne porcyjki sie ciągną i ciągną...;-) Teraz się przełamałam (albo raczej - Ty mnie przełamałaś)i chyba skończyłam definitywnie z moim postanowieniem. Przynajmniej do przyszłego "tłustego" czwartku, kiedy to rozpoczynam post, wyłączając ze swojego jadłospisu wszelką słodycz. Pozdr.

    OdpowiedzUsuń
  9. Aha... :-)) Ja w poście też staram się ograniczać słodkości do minimum (choć czasem robię wyjątek ze względu na przypadające w tym okresie podwójne urodziny) , ale do Środy Popielcowej bez żadnych ograniczeń ;-)

    OdpowiedzUsuń