Kolejny chleb francuski, ale jakże inny od tych, które do tej pory piekłam. Sposób przyrządzania przypomina mi Pane Toscano, ponieważ część mąki zaparza się i pozostawia na całą noc do fermentacji, jednak na tym podobieństwa się kończą. Do sporządzenia Pain Bouillie używa się częściowo mąki żytniej (to właśnie ją się zaparza) oraz innych składników, które w przepisie na Pane Toscano nie występują, takich jak miód, kminek (ja go nie lubię, więc nie dodałam) i sól. Chlebek naprawdę bardzo mi smakował, nawet na drugi, trzeci dzień. Dzięki temu, że mąkę zaparza się, wypiek zachowuje dłużej świeżość i jest w środku wilgotny, choć może na zdjęciu tego nie widać.
Porridge:
- 225 g mąki żytniej (u mnie razowa)
- 450 ml wrzącej wody
- 1 łyżeczka miodu
Mąkę zalać wrzątkiem, zostawić na 5 minut. Dodać miód, wymieszać, przykryć folią i odstawić na ok. 12 godzin.
Dough:
- 7 g świeżych drożdży (dałam 1 łyżeczkę suszonych)
- 2 łyżki ciepłej wody
- 2 łyżeczki soli
- 350 g mąki pszennej chlebowej
- 1 łyżeczka rozdrobnionych ziaren kminku (nie dawałam)
- oliwa z oliwek do posmarowania
Drożdże rozpuścić w wodzie, wlać do wcześniej przygotowanego 'porridge', dodać kminek i sól, wymieszać. Stopniowo wsypywać mąkę chlebową i mieszać drewnianą łyżką, dopóki się da, a później pomagać sobie ręką, aż składniki dobrze się połączą. Wyłożyć na lekko posypaną mąką stolnicę i wyrabiać przez 6-8 minut, aż ciasto będzie gładkie i elastyczne. Włożyć z powrotem do miski , przykryć lekko naoliwioną folią i odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na 1,5 godziny lub do momentu, aż podwoi swoją objętość.
Ponownie wyłożyć na lekko posypaną mąką stolnicę, ugnieść, podzielić na dwie części, a każdą z nich rozwałkować na prostokąt o wymiarach 38 x 12 cm. Od dołu założyć 1/3 część ciasta do góry, a górną założyć do dołu, boki docisnąć. Odwrócić. Jeden bok (ten, na którym widać "zwoje"), każdego z poskładanych ciast, posmarować oliwą z oliwek. Ułożyć w lekko natłuszczonej formie (ok. 24 x 12 cm) posmarowanymi bokami obok siebie (mają się stykać). Przykryć naoliwioną folią i zostawić w ciepłym miejscu do wyrośnięcia na 1 godzinę lub do momentu, kiedy ciasto podniesie się do brzegów formy.
W międzyczasie nagrzać piekarnik do 220 st.C. Wierzchy bochenków posmarować oliwą i używając ostrego noża, zrobić na każdym 1 lub 2 nacięcia. Piec 30 minut, a następnie zmniejszyć temperaturę do 190 st.C. i piec następne 25-30 minut.
One są takie... pachnące na odległość :)
OdpowiedzUsuńEvenko, sliczny ten chlebek ! :)Mniam, az chcialoby sie zjesc :)
OdpowiedzUsuńPiękny
OdpowiedzUsuńZrobię go na święta
Bardzo Wam dziękuję :-)
OdpowiedzUsuńBardzo znajomy chlebek ;D
OdpowiedzUsuńA... dodam jeszcze, ze uzycie kminku wzbogaca smak chleba...polecam!
OdpowiedzUsuńTatter , masz tak bogaty zbiór książek i wszelkich przepisów na pieczywo , że Tobie zapewne każdy wygląda znajomo ;-))
OdpowiedzUsuńA co do kminku to bardzo możliwe , dlatego zostawiłam go w przepisie , ale sama nie użyłam , bo zwyczajnie nie znoszę jego smaku , zwłaszcza w chlebie ;-)
witam czy zwijanie i dzielenie ciasta na cześci jest obowiązkowe ?? i czy mogłabym dodoac do niego ziaren jesli tak to jaka ilość ??
OdpowiedzUsuńDzielenie ciasta nie jest obowiązkowe (można rozwałkować od razu całość), ale składanie raczej tak. Po pierwsze z tego powodu , że dobrze się przy tym odgazowuje , a po drugie , ciasto jest dosyć gęste i raczej nie nadaje się do tego , żeby go włożyć do formy "byle jak". A co do ziaren , to myślę , że można dodać , ale tak nie przesadzając - garść lub dwie , właśnie z tego samego powodu , czyli , gęstości ciasta. Można spróbować je trochę rozrzedzić dodając nieco więcej wody , ale to już będą eksperymenty i nie jestem pewna , czy to dobry pomysł ;-)
OdpowiedzUsuń