Co prawda mój ostatni wpis też był "jabłkowy", ale i tak miałam w najbliższym czasie upiec ten jabłecznik, więc skoro nadarzyła się okazja, czyli wspólne, blogowe pieczenie, nazwane Dniem jabłka, to pośpieszyłam się (jeszcze zdążyłam przed końcem dnia) i... oto on :-) Mięciutkie, puszyste ciasto drożdżowe, z soczystym nadzieniem jabłkowym, a to wszystko przykryte pyszną, migdałową skórką. Przepis ponownie zaczerpnęłam z gazetki Ciasta domowe, jednak wymagał on pewnej korekty. Otóż ciasto wyszło dość rzadkie i rozwałkowanie go graniczyłoby z cudem, więc miałam do wyboru: albo dosypać mąki, ale wtedy straciłoby ono na swojej delikatności i puszystości, albo... wstawić ciasto do lodówki - wybrałam tę drugą opcję. Wyrastanie trwało trochę dłużej (tego dnia było mi to akurat na rękę), ale za to mogłam potem rozwałkować ciasto bez większych problemów.
- 40 dag mąki
- 3 dag drożdży świeżych (dałam 3 łyżeczki suszonych)
- 7 dag cukru
- 1 szkl. letniego mleka
- 1 szczypta soli
- 7 dag masła lub margaryny
- 1 jajko
- (aromat waniliowy - dodałam od siebie)
Drożdże rozpuścić w kilku łyżkach mleka i odstawić na 10 - 15 minut. Cukier rozpuścić w pozostałym mleku i wlać do przesianej mąki z solą. Dodać wyrośnięte drożdże i jajko, dobrze wyrobić. Na koniec dodać rozpuszczony i ostudzony tłuszcz. Wyrabiać jeszcze przez kilka minut. Ciasto będzie dość luźne, więc można dosypać więcej mąki, a potem, tradycyjnie, pozostawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia (aż podwoi swoją objętość) albo, tak jak ja to zrobiłam, nie dodawać więcej mąki, tylko ciasto wstawić do lodówki na co najmniej 1 godzinę (ja trzymałam swoje w lodówce prawie 3 godziny, bo w międzyczasie musiałam zająć się czymś innym). Wbrew przekonaniom niektórych osób, ciasto w lodówce wyrasta równie dobrze, jak w cieple, choć trochę wolniej, ale przynajmniej łatwiej daje się potem rozwałkować (nie jest takie klejące), a przy tym nie traci swej lekkości i delikatności.
Następnie przygotować nadzienie z jabłek oraz "skórkę".
Nadzienie:
- 1 kg kwaskowych jabłek
- sok z 1 cytryny
- ok. 5 dag cukru
- rodzynki
Jabłka obrać i pokroić w plasterki. Wymieszać z sokiem cytrynowym i cukrem, gotować w 1 szklance wody przez ok. 10 minut lub aż woda całkowicie wyparuje. Wystudzić, dodać rodzynki.
Migdałowa skórka:
- 10 dag masła
- 15 dag cukru
- odrobina aromatu rumowego
- 2 - 3 łyżki mleka
- 10 dag posiekanych migdałów
Masło rozpuścić z cukrem, aromatem rumowym i mlekiem, na koniec dodać migdały. Wymieszać i lekko przestudzić.
Wyrośnięte ciasto jeszcze raz zagnieść, podzielić na połowę i rozwałkować. Jedną część wyłożyć do wysmarowanej tłuszczem blaszki (u mnie 20 x 30 cm), na to rozłożyć jabłka i przykryć drugą warstwą rozwałkowanego ciasta. Brzegi dokładnie docisnąć, a wierzch kilkakrotnie nakłuć widelcem i posmarować migdałową skórką. Pozostawić na około 15 minut w ciepłym miejscu do wyrośnięcia (jeśli ciasto leżakowało w lodówce, to można trochę dłużej). Piec w temperaturze 220 st.C. przez około 25 minut.
Uwagi:
Masa migdałowa lubi "uciekać" z blachy, więc dobrze jest używać w miarę wysokiej blaszki albo zabezpieczać dodatkowo jej boki folią aluminiową, żeby nie było później problemów z doczyszczaniem piekarnika ;-)
Piękny ten jabłecznik! Z migdałową skórką -mniam, musi być pyszny :)) U mnie tez jabłkowo :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDrożdżowe z jabłkami to jest to!
OdpowiedzUsuńWygląda super apetycznie. I pewnie tak samo smakuje
OdpowiedzUsuńjak zwykle pieknie!
OdpowiedzUsuńMniam mniam!
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
OdpowiedzUsuńJabłecznik jest rzeczywiście pyszny - zachęcam do wypróbowania przepisu.
Zdazylas!
OdpowiedzUsuńTwoj jablecznik, Arabesko, musi byc wyjatkowo smaczny...nie tylko z jablkami i migdalami, ale w dodatku drozdzowy!
Dziekuje, ze udalo Ci sie wziac udzial w Jabkowym Swiecie :D
Evenko kolejny wyśmienity wypiek! Ciasto wygląda cudownie:-) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPrzepiekny jablecznik! bardzo smakowicie sie tu prezentuje! :)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny przepis, zapisuje go ;)no a zdjęcia przepiękne :)
OdpowiedzUsuńA tu coś co tygryski lubią najbardziej ,drożdzowe ciasto ,jabłka i kruszonka...migdałowa
OdpowiedzUsuńNiedługo sie pochwalę takim samym jabłecznikiem
Tatter , to ja dziękuję za zaproszenie :-) Lubię takie wspólne kucharzenie , ale nie zawsze udaje mi się dołączyć , dlatego powiedziałam sobie , że tej okazji nie przepuszczę ;-)
OdpowiedzUsuńDziewczyny , dziękuję Wam wszystkim za miłe słowa :-)
Evenko, ten jabłecznik powinien się nazywać "jabłecznikiem, zwanym pożadaniem" :)
OdpowiedzUsuńMalta , dobre :-))
OdpowiedzUsuń:D
OdpowiedzUsuń