To ciasto, jedno z kilku zresztą, które wpadło mi w oko na blogu "Palachinka". Można je tam znaleźć jako "Ciasto mleczne" (Milk cake), ale ja pozwoliłam sobie zmienić trochę tytuł, bo już kiedyś podawałam przepis na ciasto o takiej nazwie, tylko zupełnie inne - proste, ucierane, babkowe, choć też smaczne. "Milka" natomiast jest mocno kremowa i składa się z kilku warstw: dwie z nich stanowi kakaowy biszkopt, dwie masa budyniowo-czekoladowa (z białą czekoladą) i jeszcze podwójna warstwa polewy z mlecznej czekolady. To istna rozkosz dla podniebienia. I nie przerażajcie się tą grubą warstwą kremu - jest pyszny !
Biszkopt (będą potrzebne 2):
- 2 jajka
- 2 łyżki cukru
- 2 łyżki mąki
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia (dałam 1/4)
- 1 i 1/2 łyżki kakao
- 2 łyżki ciepłej wody
Jajka ubić z cukrem na puszystą, kremową masę. Mąkę przesiać z proszkiem do pieczenia i kakao, dodać do masy jajecznej i delikatnie wymieszać. Na koniec wlać wodę i ponownie wymieszać. Ciasto wyłożyć do wyścielonej pergaminem tortownicy o średnicy 20 cm. Piec ok. 15 minut w temp. 180 st.C.
Powtórzyć czynności i upiec drugi , taki sam biszkopt.
Krem:
- 670 ml mleka
- 70 g mąki ziemniaczanej lub kukurydzianej ('corn starch')
- 2 i 1/2 łyżki cukru
- 70 g białej czekolady
- 170 g margaryny (lub masła)
- 100 g cukru pudru
Wymieszać 100 ml mleka z cukrem i mąką ziemniaczaną. Resztę mleka (570 ml) wlać do garnuszka, dodać białą czekoladę i zagotować. Zmniejszyć płomień i wlać miksturę mączną, ciągle mieszając. Podgrzewać do momentu, aż zgęstnieje (jak budyń). Ostudzić.
Miękką (tzn. ogrzaną) margarynę utrzeć z cukrem pudrem, dodawać stopniowo masę budyniową.
Polewa:
- 140 g mlecznej czekolady
- 3 łyżki mleka
- 2 i 1/2 łyżki cukru
- 100 g margaryny
Wszystkie składniki polewy rozpuścić w kąpieli wodnej i dokładnie wymieszać. Ostudzić.
Jeden biszkopt posmarować połową kremu, kilka minut schłodzić w lodówce, polać połową polewy, przykryć drugim biszkoptem, posmarować resztą kremu, lekko schłodzić i polać resztą polewy.
"I nie przerażajcie się tą grubą wartwą kremu..." Przerażajcie!? Ja tu się zachwycam, a Ty o przerażaniu piszesz :)... Wiadomo, że im więcej kremu tym lepiej :)! A poza tym, to ciacho wygląda naprawdę fantastycznie, musi być pyyyszne :).
OdpowiedzUsuńBoskie! aż mi ślinka cieknie...
OdpowiedzUsuńOlalala , napisałam tak , bo wiem , że niektórzy po prostu nie lubią mocno kremowych ciast (ja sama często zmniejszam ilość kremu , zwłaszcza w tortach) , ale akurat w tym przepisie nie odjęłabym ani grama ;-)
OdpowiedzUsuńKass , dziękuję :-)
o rany cudooo! a ja mam dodane do ulubionych to ciasto z Palachinki i nie mogłam się za nie zabrać. Teraz już mi będzie łatwiej :) u Ciebie wygląda o niebo lepiej...
OdpowiedzUsuńOch, wygląda tak fantastycznie! Ono musi być nieziemsko pyszne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie:)
Evenko - to coś absolutnie pięknego!
OdpowiedzUsuńwow! Ten krem wcale mnie nie przeraza;) jestem pewna ze polowe wyjadlabym lyzka zanim trafilby na biszkop;)
OdpowiedzUsuńMyniolinka , cieszę się , że Cię zachęciłam :-)
OdpowiedzUsuńMajanko , Casiu , dziękuję !
O , Iwonka jest kremolubna - postaram się zapamiętać ;-)
no i rozpłynęłam się tak jak ta polewaaaa. piękne! szkoda, że tak odległe :>
OdpowiedzUsuńAlly , a dlaczego "odległe" ? ;-)
OdpowiedzUsuńWitam, ciasto jest cu-do-wne! Mam tylko pytanie: w przepisie podalas przepis na biszkopt+"beda potrzebne 2": A nie mozna podwoic skladnikow, upiec jeden biszkopt i potem przeciac go wzdluz na pol? Z gory dziekuje za odpowiedz - Dorka
OdpowiedzUsuńEvenko a jak miłość do kokosu ? Jeszcze w pełni? ;)
OdpowiedzUsuńDorka , sama lubię ułatwiać sobie pracę w kuchni , ale wydaje mi się , że z tym biszkoptem mógłby być problem. Jest bardzo delikatny i , żeby go przeciąć , trzeba by było poczekać do następnego dnia , a i tak nie jestem pewna , czy dobrze by się to udało.
OdpowiedzUsuńTak , że lepiej upiec dwa oddzielne placki (to zajmuje tylko 15 minut)i nie martwić się o przekrajanie ;-)
Majanko , już nie tak bardzo , choć w sklepie czasem spoglądam na półkę z wiórkami kokosowymi i tak sobie myślę: "a może by upiec coś z kokosem..." ;-)
piekne! koniecznie do sprobowania! :-)
OdpowiedzUsuńPiękne to ciacho i tak bardzo kusi, żeby je upiec:) I kiedy ja to popiekę?? Życia mi pewnie braknie... tyle tych przepisów:) Ale ten będzie poza kolejką upieczony:)
OdpowiedzUsuńtrochę wuzetę mi przypomina ;] wygląda przepysznie ;)
OdpowiedzUsuńEvenko ,bardzo mi się podoba twoje ciasto,wygląda przepysznie i to pisze osoba co twierdzi ,że kremowych ciast nie lubi , a może raczej mniej lubi niż takie ,,jednogarnkowe"
OdpowiedzUsuńa przepis sobie zapisze do ulubionych i wykorzystam na jakiś bardziej uroczysty czas
Dziękuję Wam :-)
OdpowiedzUsuńCudawianko , tak też sobie pomyślałam , gdy je pierwszy raz zobaczyłam ;-)
Alinko , to prawie jak tort , a torty , to Twoja specjalność ;-)
Marilyn , rzeczywiście przypomina wuzetkę , ale tylko z wyglądu , bo masa jest zupełnie inna ;-)
Margot , cieszę się , że nabrałaś apetytu na to ciasto :-)
Hmmm takie ciasta to ja bardzo lubię ;)wyglada super!
OdpowiedzUsuńNo to ja sobie przepis wydrukuję w wiadomym celu ;)
OdpowiedzUsuńPiękne ciasto!:)
OdpowiedzUsuńzrobione :D siedzi w lodowce,ale przez pomyłkę zrbilam troszke ineczej,tzn. dala pierwsza warstwe kremu na to polewa i zapomnialam o 2 biszkopcie:D dalam reszte masy na to dopiero biszkot i polewa,moze sie uda,a co do samej masy jest pyszna,tylko moja nie jest tak biała jak Twoja-czemu??czy to wina czekolady
OdpowiedzUsuńJeżeli "budyń" był wyraźnie żółty , to wina czekolady , a jeśli był blady , to może margaryna miała intensywny kolor ? A może tylko Ci się wydaje - to też kwestia oświetlenia ;-)
OdpowiedzUsuńNajważniejsze , żeby ciasto samkowało :-)
ja juz po konsumpcji:D masa sie nie zsiadła,jednak pomimo tego wszyscy wujedli całe ciasto-łyżeczkami z miseczek co prawda,ale smak to zrekompensował,ja jednak nie odpuściłam i robie teraz 2 podejście tym razem z mąką kukurydzianą-zobaczymy czy się zsiądzie, a tak przy okazji jakim cudem Twoje biszkopty sa takie wysokie :d
OdpowiedzUsuńHmmm... czy w ogóle "budyń" nie zgęstniał , czy dopiero później z margaryną nie chciał zastygnąć ?
OdpowiedzUsuńA biszkopty wcale nie są takie wysokie , z dwóch jajek czasem wyrastały nawet wyższe ;-)
Cudne to ciasto, i pewnikiem, bardzo dobre, tylko żeby jeszcze tych kalorii tyle nie było!...:)
OdpowiedzUsuńNo w końcu takich ciast nie je się codziennie - raz na jakiś czas można zaszaleć ;-)
OdpowiedzUsuńZrobiłam je i powiem wam jedno:jest przepyszne, boskie, polecam!!!
OdpowiedzUsuńCudne te ciasto, jestem w trakcie jego robienia ;) Troche mi sie "rozjezdza" ale mam nadzieje ze sie uda :) Palce lizac! Podziwiam Cie wrecz.
OdpowiedzUsuńZrobiłam to ciasto, ale bardzo się zawiodłam na nim.
OdpowiedzUsuńBudyń owszem zgęstniał, ale w trakcie stygnięcia zrobił się rzadki :( Dodałam filiżankę krupczatki i w ostateczności, że wszystkich składników na krem zrobiłam budyń :)
W smaku bardzo dobre :)
Ja już ustaliłam, że to będzie mój tort urodzinowy. : ]
OdpowiedzUsuńa to ulubione ciasto mojego meza,odkád je zrobilam nie daje mi spokoju i ciágle zaznacza ze :"jesli bedziesz piec ciasto to koniecznie tá Milké" ;)
OdpowiedzUsuńNiestety i ja zawiodłam się na tym cieście.
OdpowiedzUsuńZrobiłam wszystko jak w przepisie, krem był idealnie gęsty. Jednak po kilku godzinach w lodówce 'pływał' na biszkoptach i nadawało się do wszystko jedynie do jedzenia łyżką w talerzu do zup...
Ale ogólnie jest bardzo dobry, choć nie na tyle, by ryzykować po raz kolejny
Hmmm... dziwne to trochę , bo skoro wcześniej krem był gęsty , to dlaczego w lodówce miałby się rozrzedzić...? W chłodzie zazwyczaj wszystko jeszcze bardziej zastyga. Być może margaryna była z tych miękkich (najlepsza jest zwykła twarda), bo nic innego nie przychodzi mi do głowy.
OdpowiedzUsuńTeż nie mam pojęcia czemu tak się stało. Margarynę specjalnie wzięłam sprawdzoną-Kasie.
OdpowiedzUsuńNo ale już nie będę dochodzić czemu się tak stało.
Trochę mi to ciasto przypominało smakiem monte, które jadam 'kilogramami' ;)
Evenko, ciasto upiekłam (trochę to pieczenie musiało poczekać:)) i potwierdzam to co mówisz o nim: jest cudowne, pyszne i rozpływa się w ustach...:)
OdpowiedzUsuńEvenko, krem zaczął mi się wazyć. Zauważyłam to dopiero po wyłożeniu części na pierwszy biszkopt. Resztę kremu wrzuciłam do termomixa i troszkę podgrzałam. Masa się ładnie połączyła, ale to był błąd. Bo pierwsza część kremu (ta niby zwazona) pięknie się zastygła, zaś ta uratowana troszkę się "ciapała" przy krojeniu. No ale bywało już gorzej:) Myślę, że ważnym jest by i krem i margaryna (masło) miały taką samą temperaturę pokojową. Wtedy kremy budyniowe super wychodzą!
OdpowiedzUsuńAlinko , dziękuję , że odpowiedziałaś także tutaj. Być może ktoś skorzysta z Twoich wskazówek.
OdpowiedzUsuńJa już nieraz przekonałam się , że lepiej trochę dłużej poczekać , aż masło będzie miało odpowiednią temperaturę niż zacząć ucierać zimne. Ta uwaga właśnie szczególnie odnosi się do kremów budyniowych (budyń też nie powinien być ani za ciepły , a ani zbyt zimny - NIE należy wstawiać go do lodówki , żeby szybciej ostygł).
Ciasto .. mmm wydaje się rewelacyjne :)
OdpowiedzUsuńSpisałam przepis do notesu, przy najbliższej okazji wypróbuję i dam znać :D
Dzięki :D
Czy mógłby ktoś dokładnie wyjaśnić jak zrobić polewę? Co to znaczy "rozpuścić w kąpieli wodnej"?
OdpowiedzUsuńPoczątkująca :)
To znaczy , że składniki polewy trzeba włożyć do małego garnuszka (albo metalowej miseczki) i wstawić do większego garnka z wrzącą wodą. Mieszać do rozpuszczenia i połączenia się składników.
OdpowiedzUsuńJa upiekłam jeden biszkopt i przekroiłam go gdy tylko ostygł:) zapewniam, że nic złego się nie stało ;) a pracy mniej :)aha :) ja zamiast 70gr mąki ziemniaczanej dodałabym 50 ziemniaczanej i 20 pszennej bo strasznie się ciągnął krem ;p a co do smaku? zniknął w ciągu kilku godzin ;>
OdpowiedzUsuńa mnie on nie wyszedł..i zeżliłam sie strasznie..po pierwsze spody nie wyszły mi puszyste tylko cieniuchne..natomiast krem wcale nie był biały tylko żółty i rzadki,nie chciał wogóle zgęstnieć..załamałam..miałam taką chętkę na to ciacho..
OdpowiedzUsuńMam takie pytanie czy zamist w tortownicy mozna to cisto zrobic na blaszcze? Moze ktos juz tak probował?
OdpowiedzUsuńMożna , pewnie , że można. Przecież nic się nie zmienia w przepisie oprócz kształtu ciasta ;-) Trzeba tylko użyć blaszki o odpowiedniej wielkości , aby jej powierzchnia odpowiadała mniej więcej tortownicy o średnicy 20 cm.
OdpowiedzUsuńJeszcze tylko przypomnę , że formę należy wyścielić pergaminem , żeby nie było problemów z wyjęciem biszkoptu.
Mi biszkopt nie wyszedł. Zrobiłam składniki razy 2 żeby później przekroić. Niestety nie miałam co przekroić. Biszkopt był tak cieniutki. Prawie wcale nie urósł i zrobił się taki gumowy. Dlaczego?
OdpowiedzUsuńWygląda na to , że zrobił się zakalec... A to dziwne , tym bardziej , że biszkopt jest z proszkiem do pieczenia. Mogą być 3 przyczyny: 1.masa nie była dobrze ubita , 2.biszkopt był za krótko pieczony i wyjęty z piekarnika bez wcześniejszego sprawdzenia patyczkiem , 3.zajrzałaś do piekarnika w trakcie pieczenia i wtedy biszkopt opadł ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo smaczne ciasto,choc nie obylo sie bez klopotow:)
OdpowiedzUsuńBiszkopt wyszedl bez zarzutow,ale krem wyszedl rzadki,dopieo za drugim razem przy zmieszaniu maki pszennej z ziemniaczana(uzylam pol na pol maki pszennej i ziemniaczanej) wyszedl wspanialy.
Polecam!!! Dziekuje za przepis
Pozdrawiam autorke bloga :)
Ja tylko słóweczko co do mąki ziemniaczanej lub kukurydzianej... Mąka ziemniaczana to jak wiadomo skrobia ziemniaczana, a mąka kukurydziana to zupełnie co innego niż kukurydziana skrobia.Inaczej też się zachowują przy obróbce, co może wpłynąć na przepis. To pierwsze jest żółciutkie, o drugie podobnie jak skrobia ziemniaczana, białe...Corn starch to skrobia więc jak mniemam o nią chodzi :) ...a ciasto wygląda bosko i mam zamiar je wypróbować przy okazji pożegnania w pracy...
OdpowiedzUsuńChodzi o to , co najbardziej przypomina mąkę ziemniaczaną , czyli właśnie o 'corn starch'.
OdpowiedzUsuńGdyby chodziło o tę żółtą "kaszkę", to dodałabym w nawiasie 'cornmeal' ;-)
Mam nadzieję , że wszystko się uda (niektórzy mają problem z gęstością budyniu), bo nie chciałabym , żeby ciasto na specjalną okazję nie wyszło tak jak powinno :-)
niestety biszkopt mi nie wyszedl, kompletnie nie urosl, pieke teraz drugiego i juz widze, ze bedzie to samo, nie wiem co zle robie :-(. Masa jajeczna byla puszysta dopoki nie dodalam maki i kakao, dosypywalam ja powolutku...
OdpowiedzUsuńMoże woda była zbyt ciepła albo...zapomniałaś o proszku do pieczenia ? No sama nie wiem , inni czytelnicy miewali czasem problemy z kremem , ale z biszkoptem raczej nie.
OdpowiedzUsuńProponuję już więcej nie eksperymentować (szkoda czasu i produktów ;-) i spróbować upiec biszkopt z jakiegoś wypróbowanego (swojego) przepisu , zastępując część mąki kakao.
Jeszcze jedno...
OdpowiedzUsuńU Palachinki biszkopt wcale nie wygląda na wyrośnięty i puszysty , więc może te Twoje też były jednak dobre ? (dopóki nie ma zakalca , to wszystko jest OK ;-)
chyba jednak cos z nim nie bardzo, bo na srodku mialy wysokosc jakies 0,5 cm :-) bo bokach jeszcze mniej, niemal jak oplatek :-)
OdpowiedzUsuńpieke trzeci biszkopt z innego przepisu, tym razem widze, ze sie podnosi, wiec chyba bedzie ok :-)
ten krem do tego ciasta to kompletna katastrofa a o biszkopcie nie wspomnę.Zaznaczam Ze robiłam według przepisu.
OdpowiedzUsuńmnie sie przepis bardzo podobal ciasto na obrazku wyglada rewelacyjnie
OdpowiedzUsuńale w pieczeniu kompletna klapa jeszcze nigdy nie wyszlo mi tak nieudane ciasto :( biszkopt prawie wogole nie wyrosl a masa strasznie gesta i pelno grudek nawet nie dalo sie rozmikowac juz tago bo blokowalo robota
dla mnie ciasto totalna porazka tak jakby zdjecie z innego przepisu
Też bardzo się zawiodłam.. masa miała konsystencje sosu beszamelowego, a całość przypomniała lasagne hehe. Wszystko było płynne , biszkopty się rozjeżdżały i trzeba było ratować lodówkę przed zalaniem, bo przez ponad 5 h, aż go w końcu zjedliśmy, konsystencja kremu była prawie płynna. Wydaję się to dziwne, aby masa budyniowa taka właśnie była, a jednak. Klapa w moim przypadku. Niestety. Nie wiem dlaczego tak. Może coś wymyślisz :P
OdpowiedzUsuńAno mam pewien pomysł ;-) Pisałam już o tym we wcześniejszym komentarzu. Margaryna ma być zwykła, twarda. Żadna "Kasia" i inne tego typu. Sama się o tym przekonałam, kiedy "Lodowiec" wypłynął mi z formy. A jeżeli ktoś nie jest pewny swojej margaryny, to najlepiej użyć masła, tylko prawdziwego, a nie mix-a ;-)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że teraz już nie będzie tego typu problemów (wstawię jeszcze tylko mały dopisek do przepisu).
Niestety, ale to ciasto to totalna porażka. Zrobiłam biszkopt wg przepisu, ale podwójną porcję - od razu z 4 jajek, bo z dwóch wydawało mi się bardzo malutkie, jak wylewałam na formę, to miał konsystencję wody, po pieczeniu wysokość 1cm, albo i mniej, no i zakalec, także drugiego już nie robiłam. Kto to widział w biszkopcie ubijać jajka w całości i jeszcze dodawać wodę. No nic, zrobiłam biszkopt wg klasycznego przepisu, który zawsze wychodzi mi bardzo pyszny i wzięłam się za masę. Kolejna porażka, wyszła o konsystencji takiej nie do końca zastygniętej galaretki, w smaku nic specjalnego, mdła. Nie wiem, kto teraz zje całe to ciasto... Szkoda, bo uwielbiam wszystko, co z białą czekoladą i spodziewałam się fajerwerków, a tu wyszło jedno z gorszych ciast, jakie miałam okazję jeść.
OdpowiedzUsuńzainspirowałaś mnie i na pewno będę częstym gosciem na twoim blogu bo masz tutaj mnóstwo pusznych smakołyków pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNiestety, ciasto które jest pokazane na zdjęciu nie jest tym z przepisu. Masa budyniowa nigdy nie będzie miała takie śnieżnobiałego koloru. Nie ładnie tak oszukiwać ludzi. Ciasto z przepisu ogólnie poniżej skali.
OdpowiedzUsuńMasę budyniową radzę zamienić na bitą śmietanę.
Piotrku, bardzo mi miło, zapraszam :-)
OdpowiedzUsuńAnonimie, to jest to samo ciasto.
Dla porównania:
http://palachinkablog.com/milk-cake/
tam też masa jest biała.
zrobiłam, zanim przeczytałam komentarze, i to był błąd, masa nie wyszła śnieżnobiała tylko żółtawa, w dodatku mimo iż robiłam to z wyczuciem to mi się troszke jakby zwarzyła. Biszkopty upiekłam wg tego przepisu, ale następnym razem białka ubiję osobno i dopiero dodam żółtka. Droga Arabesko czy Twoje ciasto rzeczywiście miało taką śnieżnobiałą masę? Bardzo jestem ciekawa?
OdpowiedzUsuńWitam Was. Zacznę od tego, że na blogu z którego pochodzi przepis Palachinka zmieniła formę na 18 cm wiec pewnie dlatego ma lepsze i ładniejsze biszkopty :)
OdpowiedzUsuńA teraz moje odczucia-zrobiłam to ciasto nie czytając waszych komentarzy i to był błąd. Chyba bym się nie skusiła robić to ciasto na ten weekend dla rodziny. Biszkopty cienkie i gumowate, a masa jakby się zważyła. Wydaje mi się, że trudno jest uzyskać taki śnieżnobiały kolor. Mimo, że użyłam masła bardzo dobrej jakości i dobrej białej czekolady masa mi się rozpłynęła i rozwarstwiła i biała nie była. Ale ponieważ tak łatwo nie odpuszczam, na pewno zrobię drugi raz. Tylko chyba biszkopty upiekę po swojemu ;) białko ubiję samo, a żółtka dodam później.
Justi, masa może nie była śnieżnobiała, ale biała (spójrz na poprzedni komentarz). To także kwestia oświetlenia.
OdpowiedzUsuńCo do reszty - jednym ciasto wychodzi, innym się nie udaje. Ja nie mam już pomysłów - poddaję się ;-)
Boże chroń! Już nigdy więcej takich ciast toż to niekończąca się opowieść! Jak zaczęłam piec o 16 tak piekę do teraz! Biszkopty jak u wszystkich - masa wodnista , urosły do 2 cm co i tak było sukcesem bo obawiałam się, że wyjdzie zupa. Krem to też jakiś egzamin na wytrwałość, wszystko wiecznie trzeba gotować studzić i schładzać. Nie wspomnę już o tym , że wszystko opiera się na margarynie i pewnie długo potem nie będę mogła dojść do siebie. A jak wyjdzie mi takie ciasto jak to na obrazku to sama sobie wręczę Nobla, bo piekę od 7 lat ale taki przepis pierwszy raz i ostatni
OdpowiedzUsuńOd razu nabrałam ochoty na to pięknie wyglądające ciacho. Pomimo tego iż nie jestem mistrzem kulinarnym wydawało się że sprostam zadaniu. Mimo że wszystko szło zgodnie z planem, biszkopty porosły pięknie ( i w smaku też były super bo pulchniutkie i smaczne) to krem wyszedł jak ( sorki za określenie ale nic bardziej wymownego nie przychodzi mi do głowy) GLUT :P dodam że zrobiłam wszystko zgodnie z proporcjami w przepisie. Może jakieś sugestie co mogło pójść nie tak. Moim skromnym zdaniem coś jest nie tak z budyniem. Niby na tej samej zasadzie robi się z karpatką ale tu krem wyszedł żylasty i wcale nie kremowy.
OdpowiedzUsuńNa ten przepis posypało się już tyle "gromów", że chyba go usunę ;-)
OdpowiedzUsuńW tej chwili nic już nie wymyślę i nie doradzę. Postaram się zrobić drugie podejście (robiłam to ciasto tylko raz) i porównać wyniki.
Pocieszające jest tylko to, że biszkopt się udał, a inni mieli problemy także z nim ;-)
Szkoda, że nie przeczytałam komentarzy przed zrobieniem ciasta ;P
OdpowiedzUsuńZachęciło mnie zdjęcie, ale niestety moje ciasto bardzo od niego odbiega. Punkt 1 to biszkopt, który miał wysokość 0,5 cm :D i ogólnie był ciapowaty. Zrobiłam biszkopt z innego przepisu. Punkt 2 to masa, która najpierw nie chciała się zmiksować z masłem( robił się tak glut który wchodził mi na górę miksera :D) a potem spływała z biszkoptu. Będę próbowała zjeść, ale nie na pewno wygląd nie zachwyca....
wszystko byłoby OK, gdyby nie suchy biszkopt. Żałuję że go nie nasączyłam bo ciasto było strasznie suche - jak kilkudniowe. Krem i polewa pyszne.
OdpowiedzUsuńSzukałam fajnych przepisów i znalazłam przepis na te pięknie wyglądające ciasto, niewiele myśląc kupiłam potrzebne produkty i zabrałam się za pieczenie. Piekę już od 12 lat i dzisiaj był mój pierwszy raz kiedy nie wyszło mi ciasto... Dopiero przeczytałam komentarze i widzę że nie jestem sama. Biszkopt wyrósł na 0,5 cm a kremu nie da się rozsmarować, jest gorszy w konsystencji niż budyń. Właśnie ciasto chłodzi się w lodówce i jeszcze mam nadzieję, że w smaku będzie ok, ale chyba nie podejmę się już tego ciasta, jestem wykończona :P A u Ciebie wygląda tak wspaniale! Ale dzisiaj mam też dzień pod tytułem "nic mi nie wychodzi" więc może nie powinnam była dzisiaj nic robić :D
OdpowiedzUsuńRobiłam to ciasto tylko raz, chociaż było pyszne (blogerki kulinarne często tak mają ;-), ale chyba w końcu je powtórzę i mam nadzieję dowiem się z czym tak naprawdę jest problem.
OdpowiedzUsuńA w dniu, w którym nic nie wychodzi, kuchnię lepiej omijać szerokim łukiem (a przynajmniej piekarnik), wiem to po sobie ;-)