Kiedyś była już notka z tym chlebem w roli głównej, ale nie podawałam wtedy przepisu, tylko odnośnik do strony. Był to mój pierwszy chleb na zakwasie i jak się później okazało, nasz ulubiony. Teraz piekę go przynajmniej dwa razy w tygodniu, więc pomyślałam, że muszę zapisać recepturę na blogu zanim znowu gdzieś przepadnie (autorka w międzyczasie zmieniała adres swojej strony).
Chleb nie jest pracochłonny, choć jego przygotowanie jest rozłożone w czasie - pierwszego dnia wieczorem robię zaczyn, następnego dnia wyrabiam ciasto, a piekę dopiero trzeciego dnia rano. Można przyśpieszyć ten proces i upiec chleb dzień wcześniej, ale warto poczekać, bo długie leżakowanie w chłodzie bardzo dobrze wpływa na strukturę miąższu i na smak chleba.
Z tego przepisu korzystam już od dosyć dawna i właściwie za każdym razem chleb wychodzi troszkę inny - zawsze bardzo smaczny, ale nigdy do końca nie wiadomo jaki dokładnie przybierze kształt, czy dobrze wyrośnie albo, czy może wyrośnie aż za bardzo. Przez dłuższy czas dodawałam jedną łyżkę zakwasu i chleb rósł jak szalony, ale bywało, że i na dwóch łyżkach bardzo niemrawo się podnosił. Może to wina mąki, może temperatury albo siły wyższej ;-) W każdym bądź razie chlebek jest wspaniały i raz jeszcze dziękuję Mirabbelce za ten przepis.
Chleb nie jest pracochłonny, choć jego przygotowanie jest rozłożone w czasie - pierwszego dnia wieczorem robię zaczyn, następnego dnia wyrabiam ciasto, a piekę dopiero trzeciego dnia rano. Można przyśpieszyć ten proces i upiec chleb dzień wcześniej, ale warto poczekać, bo długie leżakowanie w chłodzie bardzo dobrze wpływa na strukturę miąższu i na smak chleba.
Z tego przepisu korzystam już od dosyć dawna i właściwie za każdym razem chleb wychodzi troszkę inny - zawsze bardzo smaczny, ale nigdy do końca nie wiadomo jaki dokładnie przybierze kształt, czy dobrze wyrośnie albo, czy może wyrośnie aż za bardzo. Przez dłuższy czas dodawałam jedną łyżkę zakwasu i chleb rósł jak szalony, ale bywało, że i na dwóch łyżkach bardzo niemrawo się podnosił. Może to wina mąki, może temperatury albo siły wyższej ;-) W każdym bądź razie chlebek jest wspaniały i raz jeszcze dziękuję Mirabbelce za ten przepis.
Na zaczyn:
- 5 łyżek mąki pszennej (typ 550)
- 1/2 szklanki wody (plus 1-2 łyżki)
- 1-2 łyżki zakwasu żytniego
Składniki zaczynu wymieszać, przykryć i zostawić do przefermentowania na 12-16 godzin w temperaturze ok. 21 st. C.
Następnego dnia potrzebujemy w kuchni około 3 godzin z przerwami, aby:
Dodać do przefermentowanego zaczynu:
- 400 g mąki pszennej typ 550 (używam chlebowej)
- 50 g mąki żytniej
- ok. 1 szkl. wody
- 1 łyżeczkę soli
Wymieszać wszystkie składniki ciasta, oprócz soli. Wyrabiać tylko tak długo, żeby składniki się połączyły. W razie potrzeby dodać wody lub mąki. Gotowe ciasto odstawić przykryte folią na około 30 minut. Dodać sól i wyrobić jeszcze raz (przez ok. 2 minuty). Ciasto powinno być niezbyt ścisłe.
Sól możemy rozpuścić w połowie łyżeczki letniej wody i dopiero wtedy dodać do ciasta. Mamy wówczas nie tylko pewność, że dobrze rozprowadzi się w masie chlebowej, ale przez dodanie jeszcze odrobiny wody zmienimy konsystencję ciasta na nieco luźniejszą. A im mniej ścisłe ciasto uda nam się zrobić i uformować jednak z niego bochenek, tym lepszy efekt końcowy.
Wyrobione ciasto włożyć do miski lekko wysmarowanej olejem, obrócić żeby całość pokryła się warstewką tłuszczu (łatwiej będzie wyjmować do odgazowania) i odstawić do wyrośnięcia, łącznie na około 2 i 1/2 godziny.
Po 50 minutach lekko wyrośnięte ciasto wyjąć, a raczej wyrzucić z miski na lekko oprószony mąką blat. Odgazować, czyli rozpłaszczyć na blacie w formie prostokąta, podzielić go w myślach na 3 części, założyć dolną na górną, lekko przyciskając, potem górną na dolną tak samo (tak jak składamy papier listowy), potem lekko założyć krótsze boki do środka, formując kulę i z powrotem do miski na kolejne 50 minut. Powtórzyć czynność odgazowywania i składania bochenka i znów odstawić na 50 minut.
Po tym czasie i ostatnim wyrośnięciu uformować delikatnie podłużny, bądź owalny bochenek, ułożyć go w koszyku do wyrastania lub w misce wyłożonej ściereczką i posypanej mąką, do ostatniego wyrośnięcia na ok. 2 lub 2 i 1/2 godziny w temperaturze ok. 24 st.C lub też w zimnie w temp. 10 st.C na ok. 8 godzin, a w lodówce nawet 16 godzin (wyrastanie chleba w chłodnym miejscu jest bardzo polecane) - u mnie leżakuje w lodówce nawet dłużej niż 16 godzin.
Po całkowitym wyrośnięciu odwrócić energicznie koszyk, wyłożyć ostrożnie chleb na łopatę posypaną mąką, naciąć i włożyć do piekarnika (u mnie bezpośrednio na blachę).
Piec w temperaturze 240 st.C przez ok. 40-45 minut (ja zawsze piekę w nieco niższej temperaturze ok. 220 st.C przez 40 minut, nie dłużej).
Uwagi:
Po wyjęciu chleba z lodówki dobrze jest zostawić go jeszcze na jakiś czas w cieple, żeby się "rozprostował" (mniej więcej na godzinę), a dopiero później wyłożyć go z koszyka na łopatę.
Wspaniałe dziury! Piękny chleb. Mirabbelka jest Mistrzynią dzięki niej zrobiłam swój pierwszy zakwas. Oby w tym Nowym Roku piekło się Tobie najsmaczniej i żeby wszystko pysznie smakowało!
OdpowiedzUsuń:)
Dziękuję Poleczko i Tobie również tego życzę :-)
OdpowiedzUsuńCo prawda u mnie rok rozpoczął się bardzo leniwie i wena zupełnie mnie opuściła (być może to przez choróbska , które dręczą nas już od Świąt), ale mam nadzieję , że wkrótce wszystko wróci do normy ;-)
P.S. Ja swój pierwszy zakwas też robiłam według wskazówek Mirabbelki ;-)
Wspanialy! i rzeczywiscie piekne dziury :) Ja mi tylko zakwas ruszy * to zabiera sie tez za taki chlebek!:)
OdpowiedzUsuńChleb bardzo urodziwy! Nic dziwnego, że Wam smakuje.
OdpowiedzUsuńTo prawda, Mirabbelka to mistrzyni! ja też zaczynałam szkołę pieczenia chleba właśnie u niej. chleb wyglada rewelacyjnie, profesjonalistka z Ciebie!
OdpowiedzUsuńChetnie skorzystam jesli mozna z Twojego przepisu :) Przecudny jest!
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Nowy Roku!
Ten chlebek wygląda jak taki prawdziwy, z piekarni. A to jest właśnie ideał, do którego dążę. Bo póki co, żaden nie miał takiej prezencji... ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńAch, wygląda obłędnie! Piękny chlebek i ma wspaniałe dziurki! Mniam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!:)
ja tez mam swoj ulubiony przepis na chleb pszenny ze strony Mirabbelki. od dluzszego czasu pieke tylko jeden chleb i moze najwayzszy czas upiec dla odmiany cos innego?:) Zapisze sobie przepis.
OdpowiedzUsuńChcialam upiec,jak narazie porazka.Prawie wogole nie wyrosl,ciagle siedzi w cieple:(
OdpowiedzUsuńCo zrobilam zle?
A czy to już ostatnia faza wyrastania?
OdpowiedzUsuńU mnie zazwyczaj na początku właściwie nie ma czego odgazowywać , ale już po pierwszym składaniu ciasto zdecydowanie zaczyna rosnąć.
Czasami zaczyn za krótko wyrasta albo w zbyt niskiej temperaturze i potem ciasto bardzo słabo rośnie aż do końca. Kiedy od razu zauważam , że coś jest z nim nie tak , wtedy wydłużam każdą fazę wyrastania (w cieple).
No chyba , że to wina zakwasu , wtedy nie pomogą żadne zaklęcia ;-)
Evenko, ma pytania odnosnie tego chlebka. Podejrzewam, ze po wyjeciu wyrosnietego chleba z lodowki musimy potrzymac go troche w cieple? Czy od razu wrzucamy go na lopate lub blache?
OdpowiedzUsuńA no właśnie , zapomniałam dopisać.
OdpowiedzUsuńKiedyś piekłam taki wyciągnięty prosto z lodówki , ale w trakcie pieczenia często pękał i nie był zbyt dobrze wyrośnięty (wydawało mi się , że w lodówce w ogóle nie wyrastał). Uznałam więc , że lepiej będzie po wyjęciu z lodówki potrzymać chlebek jeszcze przez jakiś czas w cieple (mniej więcej przez godzinę). I tak też robię do tej pory.
Najwięcej zależy od zakwasu - wiadomo , że na mocnym chleb wyrośnie lepiej. U mnie ostatnio coś się osłabił i muszę wydłużać każdy etap wyrastania.
upiekłam, chlebek jest cudny :) smaczny i bardzo wdzięczny :)pozwoliłam sobie umieścić go na moim blogu :)pozdrawiam Cię gorąco :)
OdpowiedzUsuńUpieklam dzisiaj ten chleb,jest super pyszny,dziekuje za przepis i pozdrawiam,Aneta
OdpowiedzUsuńEvanko, mam pytanie. Jak robisz zakwas? Moglabys podac prosze przepis?
OdpowiedzUsuńSwój pierwszy zakwas zrobiłam według instrukcji Mirabbelki:
OdpowiedzUsuńhttp://www.chleb.info.pl/zakwas-porady-praktyczne/jak-zrobic-zakwas
I do tej pory staram się utrzymywać go przy życiu ;-)