wtorek, 22 czerwca 2010

Babka gościnna



Tego wpisu właściwie miało nie być. Otóż jakiś czas temu pewna osoba podzieliła się przepisem na babkę w mojej "gościnnej księdze" (stąd wzięła się nazwa), z tym, że podała same składniki, bez sposobu wykonania. Upiekłam już w życiu tyle ciast, że nie wydało mi się to problemem i postanowiłam sprawdzić co mi z tego wyjdzie. Od razu podejrzewałam, że ciasto raczej nie będzie z tych wilgotnych, ze względu na dodatek mąki ziemniaczanej. I tak też było - bez popicia nie dało się go jeść ;-) Jak się jednak okazało, przeoczyłam jeden ważny szczegół. Autorka użyła zwrotu "ugotowałam babkę..." i dopiero wtedy mnie olśniło, że chodziło o babkę gotowaną ! To zupełnie zmienia postać rzeczy, bo ciasto przygotowane w ten sposób ma na pewno lepszy smak. No cóż... formy do babki gotowanej i tak nie mam, ale może znajdą się wielbiciele babek piaskowych. W przeciwnym razie radzę "ugotować" tę babkę albo pominąć poniższy przepis milczeniem ;-))


Składniki:

- 1 cukier wanilinowy

- 5 jajek

- 1 kostka margaryny (dałam masło)

- 1 szkl. cukru pudru

- 100 g wódki (zastąpiłam sokiem cytrynowym, ale w mniejszej ilości)

- 1 szklanka mąki ziemniaczanej

- 1 szklanka mąki pszennej

- 2 łyżeczki proszku do pieczenia


Miękki tłuszcz utrzeć z cukrem pudrem na puszystą masę. Dodawać po 1 jajku, za każdym razem dokładnie ubijając (gdyby masa zaczęła się warzyć - dodać trochę mąki), a następnie wódkę (sok cytrynowy) i obydwie mąki wymieszane z proszkiem do pieczenia. Ciasto wlać do formy dokładnie wysmarowanej tłuszczem, wstawić do piekarnika nagrzanego do ok. 180 st.C i piec 45-60 minut.


Uwagi:

Okazało się, że ten przepis jest na babkę GOTOWANĄ (autorka nie podała sposobu wykonania), dlatego też, jeśli macie odpowiednią formę, to lepiej tę babę ugotować niż piec - na pewno będzie smaczniejsza.

Zamiast dodawać od razu całe jajka, można najpierw utrzeć same żółtka, a dopiero na koniec wymieszać ciasto z ubitą na sztywno pianą z białek. Albo inny sposób: najpierw ubić całe jajka z cukrem, dodać pozostałe składniki, a na koniec dodać rozpuszczoną i ostudzoną margarynę.

8 komentarzy:

  1. powiem Ci, ze się ubawiłam :))) no tak to czasem bywa, jak człowiek czegoś nie doczyta;))) no ja też niestety nie mam formy na babkę gotowaną i jeszcze nigdy takiej nie robiłam. Może kiedyś spróbuję:)
    A Twoja wersja - sucha czy nie - wygląda pysznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No to ja sie goscinnie czestuje ta babeczka :) Zaraz wleje sobie kubek mleka i moge sie zajadac :) Uwielbiam takie piaskowe babki.

    Milego dnia Evenko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja też nie przepadam za suchymi ciastami. ale jeśli już takie jem.. to koniecznie maczane w mleku :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Się przyznam, że babka gotowana to dla mnie jedna wielka czarna magia :)

    to może faktycznie... poczekam, aż mi się trochę rozjaśni w głowie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. W każdym razie wygląda super :) i ma fajną nazwę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Atinko , cieszę się , że wprawiłam Cię w dobry nastrój :-))

    Ten wpis w sumie potraktowałam bardziej jako anegdotę niż konkretny przepis , ale jak widzę znalazła się już jedna wielbicielka babek piaskowych ;-)

    Asiejko , ja też najchętniej jadłam ją z mlekiem , ale popijałam , nie maczałam ;-))

    Amarantko , trzeba zacząć od zakupu odpowiedniej formy , a wtedy wszystko się rozjaśni ;-)

    Maniu , dzięki , a nazwę sama wymyśliłam 8-)

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja uwielbiam takie suche :D Chociaż gotowanej też chętnie bym spróbowała, bo słyszałam o niej same dobre rzeczy :) Tylko problem w braku tej formy... ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Komarko , w takim razie polecam na początek moją wersję pieczoną , a może kiedyś spróbujesz też gotowanej ,jak już zdobędziesz formę. Ja na razie nie mam takiej możliwości , bo amerykańskie formy są jakieś takie małe i nie wiem , czy w ogóle by się nadawały ;-)

    OdpowiedzUsuń