Pozostając w temacie płatków owsianych proponuję takie oto "odrywane" bułeczki. Mięciutkie i wilgotne w środku, dosyć długo zachowujące świeżość (to oczywiście dzięki zakwasowi, no i może odrobinę ze względu na dodatek sody). Nie wiem tylko dlaczego w oryginale one są jasne. U mnie po dodaniu melasy ciasto zabarwiło się na beżowo. W sumie taka powinna być kolej rzeczy, skoro melasa jest ciemna jak smoła, więc jak to się dzieje, że nie u wszystkich farbuje ? Może ktoś zna odpowiedź, a jak nie, to mniejsza z tym, ważne, że bułeczki są smaczne :-)
Składniki:
- 1 szkl. zakwasu*
- 1/2 szkl. ciepłej wody
- 3 łyżki miodu
- 1 łyżka melasy
- 1 jajko, lekko roztrzepane
- 1/2 szkl. roztopionej margaryny (dałam 1/4 szkl. masła)
- 1/2 szkl. płatków owsianych (1-minutowych)
- 3 szkl. mąki
- 1 łyżeczka soli
- 1/2 łyżeczki sody
- 2 łyżeczki drożdży suszonych (dałam 1 niepełną łyżeczkę)
Drożdże rozpuścić w wodzie, wymieszać z resztą składników i dobrze wyrobić. Przykryć i zostawić do wyrośnięcia na ok. 1 godzinę. Następnie ciasto wyłożyć na lekko posypany mąką blat i podzielić na 24 części (wtedy wyjdą małe bułeczki) lub, tak jak u mnie, na 12. Uformować z nich kulki i poukładać w natłuszczonej blasze (u mnie 23 x 33 cm). Pozostawić do wyrośnięcia na ok. 1 godzinę.
Piec w temp. 200 st.C przez 10-12 minut (lub dłużej, jeśli potrzeba) na jasnobrązowy kolor.
*Miałam tylko zakwas żytni razowy, dlatego dzień wcześniej wzięłam 2 łyżki tegoż zakwasu, wymieszałam z mąką pszenną i wodą tak, żeby otrzymać 1 szklankę mikstury o gęstości zakwasu, a potem zostawiłam to na noc do przefermentowania.
Przepis pochodzi z tej strony.
Cukrowa wróżka i Ania zaprosiły mnie do zabawy w 10-te zdjęcie. Liczyłam od końca, czyli od tych najnowszych i wyszło mi to (nawet pasuje do przepisu) :
A, że były dwa zaproszenia, to dorzucę jeszcze ciekawostkę przyrodniczą ;-)
Bułeczki cudowne! Na pytanie dotyczące melasy nie pomogę niestety, bo wiesz, ja też zawsze jak jej dodam to mam dużo ciemniejsze pieczywo;) No sama już nie wiem , moja melasa jest strasznie ciemna jak smoła, może są jakieś jaśniejsze i wtedy pieczywo tak nie ciemnieje ... To takie moje luźne dywagacje amatora;)
OdpowiedzUsuńZdjęcia piękne :)
Piękne zdjęcia i piękne,smakowite bułeczki !:))
OdpowiedzUsuńZjadłoby się na śniadanko taką bułę:)
Miłego dnia Evenko:**
mi się podoba taki ich niezwyczajny kolor :-)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, wspaniałe bułeczki. Zapisuję sobie, bo już mi się chleby zakwasowe znudziły ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
OdpowiedzUsuńAtinko , na moje oko , to każda melasa jest bardzo ciemna , ale może to zależy od kolejności dodawania składników ;-)
Majanko , na śniadanie to i ja bym chętnie zjadła świeżą bułeczkę , ale nie dałabym rady wstać tak wcześnie , żeby zdążyć je przygotować ;-) Co prawda czasem muszę wstawać nawet w środku nocy , ale chodzę potem półprzytomna ;-))
Asiejko , ja tam nie mam nic przeciwko samemu kolorowi , tylko zastanawiam się dlaczego nie w każdym przypadku on się zmienia ;-)
Kabamaiga , to masz podobnie jak mój m-żonek , bo on ostatnio też dopytywał się o jakieś bułeczki "na odmianę" ;-)
Mnie też zastanawiają różnice w kolorze miąższu pieczywa - wszak wszyscy używamy tych samych składników, piekąc z identycznych przepisów! Ciekawa jestem rozwiązana tej zagadki. ;)
OdpowiedzUsuńA bułeczki prezentują się smakowicie.
Tak, jak lubię.
Pozdrawiam!
Wyglądają pysznie, muszę wreszcie wyprodukować sobie zakwas i wziąść się za pieczenie pieczywa :)
OdpowiedzUsuńlubię odrywać takie bułeczki jedna od drugiej... :)
OdpowiedzUsuńjuz dodałam do ulubionych.
OdpowiedzUsuńbardzo mi się podobają
i jeszcze to ze na zakwasie
i owsiane..:):)
To coś na niebie nazywa się Halo:)
OdpowiedzUsuńBułeczki upiekłam,naprawdę rewelacyjne,miękkie,smaczne,super przepis!polecam!dziękuję i gorąco pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJadzia