O tym przepisie (wyciętym dawno temu z jakiejś kolorowej gazety) przypomniałam sobie w czasie przygotowań do Świąt, a dokładnie podczas gotowania kompotu z suszu. Zawsze szkoda mi tych owoców, które potem zostają, bo niestety nie ma na nie amatorów. Tym razem postanowiłam, że nie pozwolę im się zmarnować i tuż po Świętach (taaa... zeszło z tym wpisem) upiekłam taki oto przekładaniec. Wyszedł trochę mało słodki i kolorowy, bo przeważały w nim jabłka, ale to już można sobie dopasować wedle uznania (następnym razem na pewno dodam owoców z konfitury, żeby był słodszy). Wierzch posypałam cukrem pudrem, ale myślę, że lukier zdecydowanie bardziej by mi tu pasował (z pączkami też tak mam - wolę lukrowane ;-)
Składniki:
- 500 g mąki
- 70 g masła
- 50-80 g drożdży (dałam 2 op. suszonych)
- 5-8 łyżek ciepłego mleka
- 5 żółtek
- 5 łyżek cukru
- 1 cukier waniliowy
- szczypta soli
Do przełożenia:
- dokładnie odsączone owoce z konfitury lub kompotu: 1/2 szkl. wiśni, 1/2 szkl. gruszek, 1/2 szkl. śliwek (lub dowolne)
- 50 g rodzynek
- 100 g migdałów lub orzechów
- 3 łyżki smażonej skórki pomarańczowej (pominęłam)
Drożdże rozetrzeć z łyżką cukru, wymieszać z mlekiem i 2 łyżkami mąki. Pozostawić w cieple do wyrośnięcia.
Tłuszcz utrzeć z cukrem i żółtkami. Stopniowo dodawać przesianą mąkę, sól, wyrośnięte drożdże i wanilię, dobrze wyrobić (ciasto ma być gęste, ale nie twarde - w razie potrzeby dolać jeszcze mleka).
Dużą tortownicę lub blaszkę (u mnie 23 x 33 cm, większej nie polecam) wysmarować tłuszczem. Ciasto podzielić na 3 części i cienko rozwałkować. Jedną z nich włożyć do formy, na wierzchu rozłożyć połowę nadzienia (owoce z kompotu wymieszane z obranymi i posiekanymi orzechami, rodzynkami i skórką pomarańczową). Na tym położyć drugą część ciasta, na wierzchu resztę nadzienia, a całość przykryć ostatnią częścią rozwałkowanego ciasta. Odstawić do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na ok. 1 godzinę. Piec w temp. 180 st.C przez ok. 45 minut. Po wystygnięciu polukrować lub posypać cukrem pudrem.
fajnie wygląda - od razu widać jakie to zdrowe i pyszne ciasto.
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię jak coś mi się marnuje ale owoce z kompotu to akurat sama wyjadam :-)
przepis odkładam do wykonania, na sam widok juz mi sie podoba ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie jabłkowo-owocowe przekładańce i wcale nie wydaje mi się on mało kolorowy! Przepis na pewno wart zapamiętania :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie w kanonie ciast ktore lubie: drozdzowe i nadzienie, mniam! Tez wole lukier, srednio mnie bawi otrzepywanie tego choler...o cukru pudru z siebie przez nastepne 5 lat! I taki suchy, slodki proszek w i na ustach... uuuu!Usprawiedliwiony w bardzo nielicznych wypadkach! : )
OdpowiedzUsuńPiękne ciasto Evenko! Na pewno by mi smakowało, wygląda tak pysznie:))
OdpowiedzUsuńPozdrowienia:)
Świetny przepis na "utylizację" kompotowych owoców. Do tego to otulenie drożdżowym ciastem. Pycha.
OdpowiedzUsuńniebywale ciekawy sposób na drożdżowe.
OdpowiedzUsuńpodoba mi się!
Dziękuję za komentarze i cieszę się , że przepis Wam się spodobał :-)
OdpowiedzUsuńPyszna propozycja! Wygląda wspaniale!
OdpowiedzUsuńJa jestem wielką amatorką takowych owoców z suszu, ale myślę, że w takim przekładańcu sprawdziłyby się doskonale. Gdyby tylko mi się jakieś ostały. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
bardzo fajny pomysl na wykorzystanie takich owocow:)
OdpowiedzUsuńto ciacho wyglada bardzo wspaniale:) ach przydalby mi sie kawaleczek do herbatki:)
Pozdrawiam:)
ja tez co roku wyrzucam te owoce. Moze w przyszlym skorzystam z tego przepisu:)
OdpowiedzUsuńco roku szkoda mi owoców z kompotu wigilijnego i z ciężkim sercem pozbywam się ich jak już nie daję rady zjeść, teraz zapiszę Twój przepis i będzie w sam raz na wykorzystanie ich:)
OdpowiedzUsuńZjadłabym. Bardzo apetyczne zdjęcie :)
OdpowiedzUsuńcudne :) drożdżowe i jeszcze z bardzo apetycznym nadzieniem :) oj kusisz :)
OdpowiedzUsuńMany thanks. Wonderful post. Was trying to find some time. Longing for many more blogs and forums on your part in the foreseeable future.
OdpowiedzUsuń