Przepis na tę kremówkę jest bardzo podobny do przepisu na klasyczną napoleonkę i właściwie jeden zawiera się w drugim - wystarczy ze składników zabrać drożdże, dodać na to miejsce nieco więcej śmietany, a masę zrobić bez masła. W smaku też są podobne, tyle tylko, że napoleonka ma masę budyniową, a kremówka, jak sama nazwa wskazuje, bardziej kremową.
Ciasto:
- 2 szkl. mąki
- 1 kostka margaryny
- 4 dag drożdży (dałam 2 łyżeczki suszonych)
- 4 łyżki śmietany 18%
Mąkę przesiać na stolnicę i posiekać z margaryną. Dodać drożdże rozpuszczone w śmietanie i dobrze zagnieść. Ciasto podzielić na dwie części, każdą z nich rozwałkować (o ile da się - ja pomagałam sobie umączonymi palcami) na wielkość formy (u mnie 23 x 33 cm). Piec osobno w temp. 200 st.C. przez ok. 20 minut (na złoty kolor).
Należy uważać przy wyjmowaniu z formy, gdyż placki są dość kruche.
Krem:
- 2 szkl. mleka (w oryginale był podany 1 l, ale uznałam, że to za dużo)
- 1 szkl. cukru
- cukier waniliowy
- 3 żółtka
- 3 łyżki mąki pszennej
- 3 łyżki mąki ziemniaczanej
- 3/4 kostki masła (dałam nieco mniej)
Obydwie mąki, żółtka i 1/2 szkl. mleka zmiksować. Resztę mleka zagotować z cukrem i cukrem waniliowym, wlać zmiksowaną masę, chwilę gotować ciągle mieszając (aż masa zgęstnieje) i odstawić do wystygnięcia.
Miękkie masło utrzeć na puch dodając stopniowo letni budyń. Gotowym kremem przełożyć placki i posypać cukrem pudrem.
uwiebiam napoleonke i to ciasto tez pewnie by mi bardzo smakowalo:)
OdpowiedzUsuńnie bylo Ciebie tutaj dlugo, ale widze ze teraz szalejesz w kuchni;)
Piękne zdjęcia evenko! Ciasto jak malowane.:)
OdpowiedzUsuńWidzę, że po urlopie z nowymi siłami domowa produkcja pełną parą idzie. :)) Nie potrzebujecie pomocy przy konsumpcji? Chętnie bym pomogła. ;-))
Za kazdym razem jak wchodze na Twoja strone zastaje takie pysznosci mmm :), a w dodatku jestem glodna... bo przed obiadem :)
OdpowiedzUsuńArabesko, jak się cieszę, że nie zamknęłaś dla zwykłych oglądaczy ;) bloga. Zaglądam często, ale nie zostawiam komentarza, a ostatnio jak wchodziłam ciągle pojawiało mi się, że autor zabronił dostępu do bloga. Ale ciągle próbowałam i dziś się udało! Ale się ucieszyłam ;) Pozdrawiam, mala mi
OdpowiedzUsuń"To ciastko, znane w Krakowskiem jako ""kremówka"", ma długą tradycję ostatnio wzmocnioną historią związaną z Janem Pawłem II. Tworzą go dwa kwadraty z ciasta francuskiego, między którymi umieszczono warstwę delikatnego kremu śmietankowego. Z wierzchu szczodrze posypane cukrem pudrem. Doskonały deser, również do południowej kawy lub herbaty. Przechowywać w lodówce." ze strony cukierni A. Blikle - tak mi tez mowiono cale zycie napoleonka w Ksiestwie, A kremowka w Galicji
OdpowiedzUsuńIis , ja też tak myślę :-) A co do moich "szaleństw"... to tylko takie wrażenie , bo przepisy trochę się skumulowały (dodałam też jedno ciasto , którego ostatnio nie piekłam).
OdpowiedzUsuńMałgoś , dzięki :-) Żeby tylko nie zapeszyć , bo znowu jakieś choróbsko się przyplątało i nie wiem kiedy teraz upiekę coś nowego. A ostatnie wypieki szybko się robi , ale i szybko zjada , jednak na kremówkę jeszcze mogłabyś się załapać ;-))
Notme , w takim razie musisz sama coś upiec , wtedy bez "obaw" będziesz mogła tu zaglądać o każdej porze ;-)
Mala mi , blog był niedostępny tylko przez 1 dzień. Następnym razem postaram się wcześniej uprzedzić ;-)
Anonimowy , dziekuję za ten opis. Zawsze zastanawiałam się jak smakuje taka prawdziwa "papieska" kremówka :-) A co do nazwy... Dla mnie napoleonka od dziecka kojarzy się z kremem budyniowym (bez tłuszczu) , a kremówkę robiłam pierwszy raz w życiu , ale skoro tak się nazywa , to , jak dla mnie , musi być z masą naprawdę kremową ;-) Może ktoś jeszcze coś doda na ten temat ?
Z chęcia bym coś upiekła ale włączenie piekarnika o tej porze roku u mnie jest pomyłką ...
OdpowiedzUsuńOstatnio zapiekałam pomidory i wyszly wysmienicie, ale to nie byl najlepszy pomysl przy tej temperaturze otoczenia :/
Poczekam az sie ochlodzi, a narazie bede najadac sie oczami na Twojej stronie :)
U mnie klimatyzacja , to jak w Polsce ogrzewanie - bez tego ani rusz. Inaczej używałabym piekarnka chyba tylko przez 1 miesiąc w roku ;-) Co prawda można przygotować coś "bez pieczenia" , ale wiem , że w czasie upałów nie chce się nawet palcem kiwnąć ;-)
OdpowiedzUsuńPaluszkami kiwam ale tak z dala od piekarnika ;):).
OdpowiedzUsuńTo gdzie Ty jestes, jesli mozna zapytac, ze na klimie caly rok siedzisz? 0o
Że się tak wyrażę -bomba ,bomba -nie chodzi o kaloryczność :D
OdpowiedzUsuńPiękna i taka apetyczna ta kremówka i jeszcze na drożdżach nie robiłam
mi się nie otwierał trochę dłużej... może to była wina z moim połączeniem? nie wiem, w każdym razie się ucieszyłam, jak się udało ;) ja też bym chętnie pomogła zjeść ;) mala mi
OdpowiedzUsuńNotme , na Florydzie jest tak gorąco ;-) A gdzie Ty właściwie jesteś , bo nie mogłam znaleźć żadnej wskazówki ?
OdpowiedzUsuńMargot , dzięki :-) A co do drożdży , to w sumie w ogóle się nie zauważa ich dodatku. No , może tylko ciasto jest troszkę bardziej kruche , ale myślę , że jakbyś zrobiła bez drożdży (za to dodała nieco więcej śmietany - w sumie 1/2 szkl.) , to nie odczułabyś różnicy ;-)
Mala mi , chętnie bym się podzieliła , gdyby to było możliwe ;-)
OdpowiedzUsuńDopóki nie zjadłam mojej pierwszej kremówki, a było to jakieś cztery lata temu, zawsze myślałam że jest to coś bardzo słodkiego. Moją pierwszą i jedyną jak na razie kremówkę zjadłam w Wadowicach, obok domu w którym mieszkał nasz Papież i zdziwiłam się że wcale przesadnie słodka nie jest. Nie miałam jednak chęci do samodzielnego pieczenia, ale jak patrzę na Twoje zdjęcia... ;)
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa , czy kremówka z tego przepisu choć trochę przypomina tę , którą wtedy jadłaś (tamta zapewne była na cieście francuskim ? )
OdpowiedzUsuńUuuu to goraco i wilgotno masz :), klima wiec niezbedna :). Ja we Wloszech jestem, wiec najgoretsze jest lato, potem bez problemu da sie zyc ;), jeszcze gdyby wyeliminowac te mgly zimowo-jesienne Wlochy byly by moim ulubionym miejscem na ziemi ;).
OdpowiedzUsuńGorąco i to bardzo , ale na szczęście tylko na zewnątrz. W sumie jednak masz chyba lepszą pogodę - przynajmniej nie nawiedzają Cię huragany ;-)
OdpowiedzUsuńKremówka, to moje wspomnienie dzieciństwa:-) niedługo będzie musiała być na moim stole. Pięknie wygląda:-)
OdpowiedzUsuńEvenko przecudne zdjecia i swietny przepis, ja juz sobie go wydrukuje i jak tylko sie ogarne po urlopie to bede probowac Twoje przpeisy.:)
OdpowiedzUsuńMajana
Dziękuję :-)
OdpowiedzUsuńMajanko , podziwiam Twój zapał :-) Ja jeszcze do tej pory jakoś tak leniwie... wybieram same proste przepisy ;-))
Evenko, ja na razie tez zapału nie mam, poki co drukuje zaległosci he he;) Jest u nas gorąco, nie chce sie za bardzo piec. Nie wiem,kiedy zaczne, na razie mam caly czas głowe pelna wrazen niesamowitych po wakacjach. Buziaczki serdeczne :)
OdpowiedzUsuńTę napoleonkę piekłam już jakiś czas temu. Też skorzystałam z "Ciasta na stół" (w formie drukowanej miałam)). Najpierw byłam zawiedziona, bo placki wyszły mi jakieś takie twarde.Na drugi dzień już skruszały. A trzeciego dnia, żałowałam że tak mało zostało. Gdy chciałam powtórzyć przepis, okazało się że ślubny w ramach ciągłych porządków, wywalił mi książeczkę. Teraz znów mogę robić napoleonkę.
OdpowiedzUsuńZ m-żonkami tak już bywa , że czasami pozbywają się nie tego , co trzeba. Mój kiedyś wyrzucił do kosza silikonową foremkę do muffinów , bo myślał , że to jednorazówka. Na szczęście w porę zauważyłam ;-)
OdpowiedzUsuńCieszę się , że przepis się przydał :-)
Zrobiłam Evenko :))) Zapraszam do obejrzenia :)
OdpowiedzUsuńPysznosci !
Już lecę ;-)
OdpowiedzUsuń