Karnawał w pełni, a to czas, w którym nie może zabraknąć pączków (przynajmniej u mnie). Tym razem skorzystałam z przepisu z tej strony i miały to być pączki wzorowane na popularnych w USA Krispy Kreme Doughnuts. Może niezupełnie takie wyszły (to jednak nie był powód do zmartwienia, bo te oryginalne są wyjątkowo słodkie i chciałam je zrobić głównie dla m-żonka, który je uwielbia), niemniej jednak były bardzo smaczne i na pewno będę jeszcze wracała do tego przepisu :-)
Składniki na ok. 18 pączków:
- 1 szkl. mleka
- 1/4 kostki masła
- 1/3 szkl. cukru
- 1/2 łyżeczki soli
- 1 łyżka suszonych drożdży
- 2 jajka
- szczypta startej gałki muszkatołowej
- 3 i 1/2 szkl. mąki
Mleko zagotować, zdjąć z ognia, rozpuścić w nim masło, 1 łyżeczkę cukru i sól. Ostudzić. Dodać drożdże, gałkę muszkatołową, resztę cukru, ubite jajka i połowę mąki (przesianej). Dobrze wymieszać (najlepiej mikserem) i dodać resztę mąki. Gdy składniki dobrze się połączą wyrabiać około 5 minut (ciasto będzie dosyć klejące). Odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na 1 - 1 i 1/2 godziny.
Wyrośnięte ciasto można rozwałkować i wcinać foremką typowe 'doughnuts' czyli pączki z dziurką albo zrobić nadziewane konfiturą lub dżemem. Wybrałam tę drugą opcję, ale nie wałkowałam ciasta, tylko urywałam po kawałku, formowałam w dłoniach kulkę, rozpłaszczałam i nakładałam do środka odrobinę dżemu, starając się szczelnie potem połączyć brzegi (jeśli są słabo sklejone, to po wyrośnięciu robi się szczelina i dżem wypływa podczas smażenia pryskając przy tym gorącym olejem - lepiej starać się tego uniknąć ;-)
Uformowane pączki , ułożone na lekko oprószonej mąką ściereczce, przykryć delikatnie drugą ściereczką (chyba, że w pomieszczeniu jest naprawdę ciepło, to nie trzeba) i zostawić do wyrośnięcia na 30 - 45 minut. Tłuszcz rozgrzać do temperatury ok. 185 st.C. (tym razem skorzystałam z termometru) i smażyć porcjami pączki po 2-3 minuty z każdej strony (Uwaga: pierwsze pączki mogą wyjść zbyt przypieczone, ale następne już powinny być dobre). Usmażone pączki wyjmować na papierowy ręcznik do odsączenia. Jeszcze ciepłe polukrować.
Lukier:
- ok. 1 szkl. cukru pudru
- odrobina ekstraktu lub aromatu waniliowego
- woda lub mleko (mniej niż 1/4 szkl.)
- szczypta soli
Wszystkie składniki wymieszać , uważając przy tym , żeby nie dolać zbyt dużo płynu , bo potem trzeba dosypywać cukier puder dla uzyskania odpowiedniej konsystencji.
Evenko, żadna, nawet najlepsza cukiernia na świecie nie powstydziłaby się takich pączków! cudeńka :)
OdpowiedzUsuńAleż piękne! Karnawał już trwa i czas upiec...ja jeszcze nie piekłam, ale zabiorę sie niedługo, bardzo mnie Twoje pączusie zacheciły! pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńO matttko! jakie cudne paczki! chetnie bym sie poczestowala :)
OdpowiedzUsuńojej jakie one piekne, jak kupne:) Nigdy nie robilam paczkow
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam !
OdpowiedzUsuńWiem , że z pączkami jest dosyć dużo roboty , ale ile potem satysfakcji i rozkoszy dla podniebienia... Przynajmniej raz w roku warto się poświęcić ;-)
Evenko, są prześliczne!!! Doskonałe, równiusie, gładziutkie, cudowne! Podziwami Twoje kulinarne wyczyny :)
OdpowiedzUsuńjakie paczki ,,śliczne to tak za mało powiedziane
OdpowiedzUsuńOj , no... bo się zarumienię ;-))
OdpowiedzUsuńPiekne, oj piekne te paczki, zaslinilam ekran przez ciebie, a nie moge takich cudeniek piec bo mam meza chora babcie u siebie w domu, , ktora nie je jajek:( ani mieska:(( To ja jeszcze popatrze na te paczki, ok? Moze mi przejdzie?
OdpowiedzUsuńAgatko , współczuję... Ech , żeby tak można było najeść się oczami ;-)
OdpowiedzUsuńEvenko, jakie cudenka sliczne! Och, jak dawno nie jadłam pączków , a zjem dopiero w tłusty czwartek,ale się pooblizuję patrząc na Twoje.
OdpowiedzUsuńSą sliczne :)
komu jeszcze wyszły te piękne pączuszki? mam zamiar zrobić , na co muszę uważać? czy to trudne? :)
OdpowiedzUsuńWitaj Evenko:)
OdpowiedzUsuńPiekne pączki , jestem pod wrażeniem .
Właśnie ostatnio myślałam o upieczeniu pączków, może skorzystam z twojego przepisu :)
Dziękuję :-)
OdpowiedzUsuńMajanko , to jakieś Twoje postanowienie , że dopiero w tłusty czwartek pozwolisz sobie na pączki ? ;-)
Kuchareczko , polecam :-)
Anonimowemu komentatorowi/ce mogę jedynie poradzić , żeby nie zaparzać drożdży , bo ciasto nie urośnie , pozwolić ciastu , a potem pączkom dobrze wyrosnąć i nie smażyć w zbyt gorącym tłuszczu , bo będą z wierzchu za mocno przypieczone , a w środku nadal surowe. I to chyba na początek wszystko - samodzielne zrobienie pączków wcale nie jest takie trudne :-)
Pozdrawiam !
Evenko, nie wiem,czy postanowienie, ja po prostu nie jem nigdy pączków. Jakoś tak. Jem jedynie w Tłusty Czwartek :)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia :))
Może i masz rację - tak jak niektóre potrawy je się tylko w wigilię , tak i tłusty czwartek powinien być wyjątkowy. Jednak dla mnie to zbyt wielka pokusa , żebym miała czekać cały rok ;-) Moja zasada to: jeść pączki , kiedy tylko ma się na nie ochotę (oczywiście wszystko z umiarem) , a w tłusty czwartek obowiązkowo ;-))
OdpowiedzUsuńW Tłusty Czwartek to i 3 zjem ;) hi hi hi;) Za cały rok :)
OdpowiedzUsuńNie lubię pączków, ale te twoje wyglądają bardzo zachęcająco. Na jednego bym się skusiła :)
OdpowiedzUsuńEvenko , przepiękne pączki ! Równiutkie , wysmażone w sam raz - idealne po prostu :)
OdpowiedzUsuńObiecuję sobie , że zrobię w końcu pączki - mam zamiar usmażyć je we frytkownicy :)
Kocham paczki, :) piękne, a z marmoladą moje ulubione. I gdzie ja znajdę teraz pączki o tej godzinie? :))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Dziękuję bardzo :-)
OdpowiedzUsuńAklat , kto wie , może byś je nawet polubiła ;-)
Abbro , to taka niezbyt duża porcja (w oryginale wszystko było podwójnie) , w sam raz na pierwszą próbę ;-)
Notme , a nie mogłaś zajrzeć tu wcześniej ? ;-))
Pączki..pączki..pączki.
OdpowiedzUsuńUwielbiam!
Chyba muszę się w końcu wziąć za ich robienie!
www.waniliowachmurka.blox.pl,wpadniesz?- Będzie mi barrrdzo miło:)!
Już od jakiegoś czasu do Ciebie "wpadam" , tylko nie komentuję ;-)
OdpowiedzUsuńGdybym wiedziała to bym się na jakiegoś pączusia jeszcze załapała. ;)
OdpowiedzUsuńNie ale tak na prawdę to nie mogłam, zniknęłam na troszkę okrutne choróbsko mnie złapało, ale już jest lepiej. :)
Pozdrawiam!
Pączki super nie mogę przestać na nie patrzeć. :)))
Oj , to zdrówka życzę ! :-)
OdpowiedzUsuńA u mnie wczoraj były świderki , a właściwie to jeszcze są , ale już nie takie świeżutkie i mięciutkie ;-)
Evenko, nie mogę się na te pączki napatrzeć. Są tak piękne i równiutkie, i...ach! Tak uwielbiam pączki, że gdyby nie zdrowy rozsądek - to pewnie jadłabym codziennie. Z tym, że ja boję się sama przyrządzić domowe, po pierwsze dlatego, że wciąż i wciąż mam wrażenie, że to pracochłonne, a po drugie (i to nawet ważniejszy powód) zwyczajnie się obawiam, że mając w domu cały talerz - jadłabym, aż do ostatniego (to byłoby straszne!).;-)
OdpowiedzUsuńMałgoś , dziękuję :-)
OdpowiedzUsuńPracy z nimi tylko troszkę więcej niż ze zwykłymi bułeczkami drożdżowymi , bo na końcu trzeba te pączki usmażyć (zamiast wstawić do piekarnika i mieć z głowy) ;-) I nie bój się o swój niepohamowany apetyt - po trzecim pączku będziesz już jeść tylko oczami ;-))
Ale pączki! :) Pikne!
OdpowiedzUsuńEvenko, jeszcze pytanie z innej beczki, jak przenosiłaś bloga z wordpress do blogspota mogłas importować zawartosć starego bloga do nowego automatycznie?
Dziękuję :-)
OdpowiedzUsuńA co do bloga... Niestety musiałam przenosić każdą notkę osobno , przy czym wszystkie komentarze przepadły. Mogłam zachować całą zawartość bloga (i zrobiłam to) , ale blogspot nie ma opcji zaimportowania z innego bloga (no , chyba , że od tamtej pory coś się zmieniło).
Czyżbyś zamierzała opuścić blox-a ? ;-)
Dzięki za odp :)
OdpowiedzUsuńTak, ale ciii...to jeszcze tajemnica ;)
Ode mnie nikt się nie dowie ;-)
OdpowiedzUsuńUpiekłam te pączusie i stwierdzam ,że są przepyszne!
OdpowiedzUsuńA ja już obejrzałam je u Ciebie i stwierdzam , że cudnie Ci wyszły , a to nadzienie adwokatowe... mmm... :-)
OdpowiedzUsuń