Skąd taka nazwa ? Otóż w oryginale była to kremówka z ciastem francuskim, a ja zamieniłam je na ciasto ptysiowe, więc i nazwę też postanowiłam zmienić.
To ciasto dla wielbicieli mas budyniowych, a w tym przypadku masa stanowi jakieś 90% całego ciasta. Smakuje jak wykwintniejsza wersja tradycyjnego budyniu, bo z dodatkiem bitej śmietany, która nadaje masie delikatności. Smakosze będą się zachwycać, a sceptycy marudzić, że smakuje jak zwyczajny budyń. My lubimy tego typu desery, więc jak najbardziej zaliczamy się do tej pierwszej grupy :-)
To ciasto dla wielbicieli mas budyniowych, a w tym przypadku masa stanowi jakieś 90% całego ciasta. Smakuje jak wykwintniejsza wersja tradycyjnego budyniu, bo z dodatkiem bitej śmietany, która nadaje masie delikatności. Smakosze będą się zachwycać, a sceptycy marudzić, że smakuje jak zwyczajny budyń. My lubimy tego typu desery, więc jak najbardziej zaliczamy się do tej pierwszej grupy :-)
Ciasto:
- 1 szkl. wody
- 1/2 kostki margaryny lub masła
- 5 jaj
- 1 szkl. mąki
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
Wodę zagotować z tłuszczem, wsypać mąkę i mieszając podgrzewać, aż zrobi się jednolite i błyszczące ciasto. Lekko przestudzić, a następnie wbijać po 1 jajku, mieszając łyżką lub mikserem na małych obrotach. Na koniec dodać proszek do pieczenia. Ciasto podzielić na dwie części. Jedną część rozsmarować na natłuszczonej, średniej wielkości blasze (u mnie 23 x 33 cm) i piec ok. 30 minut w temp. 200 st.C. Następnie upiec drugi placek.
Krem:
- 1 i 1/2 litra mleka
- 150 g skrobi kukurydzianej (lub ziemniaczanej)
- 2-3 op. cukru waniliowego (razem ok. 27 g)
- 8 żółtek
- 200 g cukru
- 1 szkl. śmietanki kremówki
- 1 op. usztywniacza do śmietany (typu "śmietan-fix")
Żółtka ubić z cukrem na jasną, kremową masę. Dodać mąkę ziemniaczaną, 1 szklankę mleka i dobrze wymieszać. Resztę mleka (5 szklanek) zagotować z cukrem waniliowym. Kiedy już zacznie się gotować, powoli dodawać masę żółtkową i ciągle mieszając podgrzewać przez 1 minutę. Zestawić z ognia i ostudzić całkowicie.
Śmietankę ubić z usztywniaczem i wymieszać z ostudzoną masą budyniową. Wyłożyć na jeden placek umieszczony w blaszce i przykryć drugim plackiem. Lekko docisnąć i schłodzić. Przed podaniem można posypać cukrem pudrem.
Uwagi:
Zamiast ciasta ptysiowego można użyć gotowego francuskiego.
Oryginalny przepis pochodzi z tego bloga.
idealne dla mojego meza,zaslinilby sie widzac je tutaj,musze sobie zapisac i kiedys mu niespodzianke zrobic :) :)
OdpowiedzUsuńPysznie wyglada :)
pozdrawiam :)
Dla wielbicieli mas budyniowych - czyli dla mnie i mojej Rodzinki :)
OdpowiedzUsuńze wszystkich kremowych ciast najbardziej lubię masę
OdpowiedzUsuńw tortach najchętniej zjadałabym wszystko prócz biszkoptu (:
O jejku! Jakie kuszące ciasto! Pomimo tego, że dopiero co jestem po deserku, naszła mnie na nie ogromna ochota. Bo należę raczej do grona smakoszy, aniżeli sceptyków. Budyń... Pyszotka. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Zay
Uwielbiam robić ciasto ptysiowe, a budyniowe masy lubia wszyscy. Z radością spróbuję zrobić wg Twojego przepisu.
OdpowiedzUsuńPysznie wyglada:) No i tej masy jest odpowiednio duża ilość;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarze i pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńFantastyczne mniammm!!!!!
OdpowiedzUsuńWow! Ale cudo!Jak z najlepszej cukierni
OdpowiedzUsuńWygląda cudownie!!
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
OdpowiedzUsuńWygląda pięknie! Jakie równiutkie kosteczki, no śliczna Ci wyszła!:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Tak takie ciasto to cos dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńUwielbiam cudyń i wszystko co z nim zwiazane ;)
zapraszam na moj nowy adres bloga www.krainawypiekow.blox.pl
Piękne zdjęcia! Ciasto zapisuję do wypróbowania - mam nadzieję, że doczeka się swojej kolejki, bo czuję, że jest naprawdę pyszne. Pozdrawiam, mania179.
OdpowiedzUsuńslodkieinspiracje.blox.pl
Dzisiaj właśnie podczas kawki wspominałam z siostrą, że dawno karpatki nie jadłyśmy. A tu u Ciebie widzę taką piękną;) Oj chyba się na nią skuszę niedługo. Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńz nieba mi arabesko z tym przepisem spadłaś! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam i kremówki, i karpatki... więc takie ciacho smakowałoby mi podwójnie! :)
OdpowiedzUsuńWygląda przepysznie . Ciasto robię z takiego samego przepisu ale ta masa budyniowa kusi , oj kusi :) Na pewno spróbuję . Dziękuję za przepis :)
OdpowiedzUsuńbiorę przepis Evenko:) bardzo mi się podobają te kremówki! Bardzo!!!:)
OdpowiedzUsuńWszyscy tylko chwala, a ja faktycznie zrobilam ciasto :) A wlasciwie tylko krem z tego przepisu, bo blat wzielam od napoleonki... I przyznaje, ze masa budyniowa jest przepyszna, zdecydowanie lepsza niz takie z maslem! Bede ja powtarzac, ale mialam problemy technologiczne, wiec poprosze o wyjasnienie:
OdpowiedzUsuńjaka gestosc powinien miec budyn - na cieplo i na zimno? Bo mialam wrazenie ze moj zrobil sie zbyt plynny po ostudzeniu, wiec podgrzalam go znowu i dodalam jeszcze 2 czubate lyzeczki maki ziemniaczanej i jedna pszennej (nie znam sie - improwizowalam ;) ). Nawet zadzialalo i budyn zrobil sie dosc klajstrowaty, wiec postanowilam potraktowac go blenderem, co w sumie niezle mu zrobilo. Po dodaniu smietany wygladal obiecujaco, ale bardzo sie rozplynal poza ciasto...
Poprosze wiec o instrukcje na przyszlosc: jaka powinna byc konsystencja masy na roznych etapach?
Cieszę się , że smakowało , pomimo trudności :-)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem jak to jest z tym budyniem , bo czasem czytam , że nawet takie z torebki po ugotowaniu rozrzedzają się. Osobiście nie mam takich problemów.
A konkretnie w tym przypadku budyń wyszedł mi nawet trochę za gęsty (potem też nie zrobił się rzadszy).
Kiedyś coś mi się obiło o uszy , że to rozrzedzanie się związane jest z rodzajem użytego naczynia , ale dokładnie nie wiem o co chodzi.
Ciekawe... moj budyn byl gotowany i studzony w stalowym rondlu, moze nastepnym razem przeloze go do miski na studzenie - zobaczymy...
OdpowiedzUsuńAha, i studzilam go pod przykrywka, bo mam wszedobylskiego kota, moze lepiej bedzie przykryc czyms azurowym...
Rozumiem wiec, ze gotowa masa byla na tyle sztywna, ze bez problemu dalo sie ja spietrzyc na taka wysokosc jak na zdjeciach? Byla tylko wystudzona, czy schlodzona wczesniej w lodowce?
Ja też studzę w garnku (nie przekładam do innego naczynia), ale nigdy nie nakrywam pokrywką. Zawsze zostawiam odkryte i od czasu do czasu mieszam , żeby nie utworzyła się błona na wierzchu.
OdpowiedzUsuńPod przykrywką woda się skrapla i to może być powodem rozrzedzania się budyniu. Nie powinno się też studzić w lodówce , ale można to robić w kąpieli wodnej (wstawić garnek do zimnej wody).
Gotowa masa była dość gęsta , ale na wszelki wypadek całość robiłam w blaszce , w której piekłam placki , żeby w razie czego nic nie wypłynęło na boki. Dopiero gotowe ciasto wstawiłam do lodówki.
Aha, wiec budyn formowal sie w blaszce... Bo ja pieklam spody na plaskiej blasze od piekarnika i myslalam, ze po prostu naloze krem na dolny placek, przykryje gornym i ma sie trzymac - ale cudow nie ma... ;) Dzieki za wyczerpujaca odpowiedz - i cierpliwosc :)
OdpowiedzUsuńNie ma sprawy , po to tu jestem ;-)
OdpowiedzUsuńA jeszcze odnośnie tego budyniu... Ja zrobiłam w blaszce , bo po prostu chciałam to jak najszybciej skończyć ;-) Budyń w końcu musi stężeć , więc myślę , że można zrobić i bez formy , tylko poczekać , aż będzie miał odpowiednią konsystencję.
A ja mam pytanie odnosnie skrobii ziemniaczanej badz kukurydzianej, czy to to samo co maka kukurydziana/ziemniaczana? Bo posiadam cos co nazywa sie Fine Corn Meal i wyglada jak maka kukurydziana i nie wiem czy moglabym tego uzyc do tego zacnego kremiku, pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTo to samo co mąka , tyle , że kukurydziana występuje w różnych postaciach - "corn meal" przypomina bardziej drobną kaszkę , a "starch" wygląda tak , jak mąka ziemniaczana (dlatego użyłam słowa "skrobia" , żeby nie pomylić). Ta Twoja , pomimo , że jest "fine" , to podejrzewam , że wyczuwalne w niej są drobinki kukurydzny , dlatego nie polecam jej do gotowania budyniu.
OdpowiedzUsuńP.S. W UK "corn starch" występuje chyba pod nazwą "corn flour".
Zrobilam i tez mialam problem z rzadkością budyniu który po ostygnieciu zrobiła się zdecydowanie za rzadki. Nic to, masa i tak byla pyszna, najlepsza jaka udalo mi się zrobić, wiec na pewno jeszcze upiekę, nie wiem tylko czy zmniejszyć ilosc mleka, czy dluzej trzymac na gazie? jesli za dlugę bede go gotować nie zrobią mi się grudy (od żółtek)? Jak myslisz Arabesko?
OdpowiedzUsuńCoś nie mam szczescia do Karpatek, co sprawia że tym bardziej mam ochotę je piec ;-)
Możesz dodać nieco więcej mąki zamiast zmniejszać ilość mleka i trochę dłużej gotować. Jeżeli na początku wszystko było dobrze rozmieszane (i ubite), to potem już grudki się nie zrobią , tylko trzeba ciągle mieszać , żeby masa się nie przypaliła.
OdpowiedzUsuńPowodzenia następnym razem :-)
Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńtak zrobię nastepnym razem :) balam się że grudki mi się zrobią i może za krótko na gazie trzymałam budyń,
pozdrawiam serdecznie
jejku ciesze sie ze ta masa jest bez masła bo nie lubie go,jesli chodzi o tą skrobie kukurydziana to czy moge dac mąke ziemniaczana?pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak , można zastąpić mąką ziemniaczaną.
OdpowiedzUsuńMój budyń również okazał się dużo za rzadki. Postanowiłam dodać żelatynę, ale i to nie pomogło.... Taka porażka i to na same Święta :( Pierwszy i ostatni raz robiłam karpatkę z tego przepisu - wracam do swojego.
OdpowiedzUsuńWitam ja równiez robiłam masę do tej karpatki -kremówki za pierwszym razem wyszedł idealnie ale za drugim i trzecim i czwartym klapa i śmietnik . Robie w tym samym garnku co za pierwszym razem i nie wiem co jest nie tak
OdpowiedzUsuńKrem z tego przepisu wychodzi za rzadki.Robiłam 4 razy i za kazdym razem to samo.
OdpowiedzUsuń