czwartek, 28 października 2010

Chleb kielecki



Bardzo zaciekawił mnie ten przepis na chleb kielecki z Weekendowej Piekarni po godzinach. Nigdy wcześniej nie piekłam niczego na ziemniaczano-maślankowym zaczynie i nie mogłam się doczekać, kiedy spróbuję efektu końcowego. A ten przeszedł moje najśmielsze oczekiwania - chlebek okazał się fantastyczny ! Miał cienką skórkę, wilgotny, dosyć zwarty, ale sprężysty miąższ i cudowny smak. Zakochałam się w nim od pierwszego upieczenia ;-)
piątek, 22 października 2010

Bułeczki z miodem na maślance


 
Te bułeczki są po prostu cudowne ! Mięciutkie, pulchniutkie i wilgotne w środku. Mało tego, na drugi dzień wcale nie tracą wiele ze swojej świeżości i są równie smaczne jak w dniu pieczenia.
Przepis pochodzi z bloga Gosii99, a dodam, że będzie więcej przepisów pochodzących z tego źródła, bo autorka już od jakiegoś czasu bardzo celnie trafia w mój gust :-)
piątek, 15 października 2010

Kokosowa drożdżówka z owocami



Ciasto drożdżowe z owocami zatopionymi w masie kokosowej, a to wszystko posypane kruszonką. Czy potrzeba coś jeszcze dodawać ? Dla mnie pycha ! Przepis znalazłam na tej stronie, tylko dostosowałam go do wymiarów mojej blaszki i zmieniłam parę szczegółów.
piątek, 8 października 2010

Bułki kubańskie (Cuban Bread)



Cuban bread jest chlebem tylko z nazwy i żeby nie wprowadzać nikogo w błąd, ja nazwałam go bułką. Od razu muszę dodać, że bardzo puszystą bułką. Te oryginalne (ze sklepu) są czasami tak napowietrzone, że aż puste w środku - nam to jednak nie przeszkadza, bo i tak je lubimy :-) Natomiast domowy 'cuban bread' oczywiście różni się od sklepowego, ale też jest bardzo smaczny. Piekłam go już dwa razy - musiałam przecież zużyć cały zaczyn ;-) Pierwszy raz wyrastał w cieple, a drugi w lodówce i muszę przyznać, że ten "lodówkowy" jest smaczniejszy - ma bardziej wilgotne wnętrze.
piątek, 1 października 2010

Ciastka brzoskwinie



Odkładałam zrobienie tych ciasteczek już od dawna. A one coraz bardziej kusiły swoim atrakcyjnym wyglądem. Aż w końcu "nadejszła ta wiekopomna chwila" i upiekłam je. I choć ograniczyłam się do połowy porcji, to i tak wykonanie zajęło mi dosyć dużo czasu. Jednak wcale nie żałuję, bo ciasteczka wyszły przepyszne ! Pierwszego dnia były lekko twardawe, ale już na drugi dzień, po leżakowaniu w zamkniętym pojemniku, zrobiły się cudownie mięciutkie. Mój m-żonek oczywiście wolałby, żeby nadzienie było z dżemem, ale takie też mu smakowało. W sumie to fajny pomysł, więc może następnym razem z niego skorzystam ;-)